Cudotwórca z Lamborghini bierze się za Audi Sport – spotkanie ze Stephanem Winkelmannem

2017-08-15 20:01

Może się wydawać, że w dobie elektrycznych, autonomicznych i coraz bardziej ekologicznych pojazdów, zapotrzebowanie na auta sportowe okazuje się minimalne. Tymczasem Audi Sport w ciągu ostatnich pięciu lat podwaja sprzedaż głośnych i szybkich samochodów z czterema pierścieniami na masce. Co stoi za sukcesem tej sportowej dywizji?

Już nie quattro GmbH, a Audi Sport. Spółka-córka założona w 1983 roku zmieniła kultową nazwę rok temu. Wtedy też za jej sterami znalazł się nie kto inny, a Stephan Winkelmann. Ta charyzmatyczna osobistość, z teoretycznie niedbale postawionym kołnierzykiem, zegarkiem na każdej ręce i niezliczoną liczbą opasek na nadgarstku nie tylko współpracował z Mercedesem, ale i reprezentował interesy Fiata w Szwajcarii i Niemczech. Jednak przede wszystkim to on stworzył potęgę Lamborghini, które pod jego opiekę dostało się w 2005 roku. Wydarzyło się to po udanym starcie Murcielago, ale jeszcze przed globalnym kryzysem finansowym. To Winkelmann pozwolił na stworzenie kosmicznego Reventona w dobie fiskalnych cięć oraz zwiększył sprzedaż na Dalekim Wschodzie.

Zobacz też: TEST Audi RS6 performance 4.0 V8 TFSI quattro

Można uznać, że dla tak rasowego menadżera przejęcie kontroli nad Audi Sport w okresie zwiększenia rocznej sprzedaży do nieco ponad 20 000 sztuk RS i R8 to nic innego jak spokojna emerytura. To błąd. Otwierając kolejne punkty sprzedaży marka stara się pozostać ekskluzywną i przede wszystkim, będącą pionierem w branży. Audi Sport właśnie teraz stoi przed największymi wyzwaniami.

Przede wszystkim sport, ale...

Audi Sport obecnie opiera się na czterech filarach: tworzenie i ekspansja linii RS, rozwijanie programu sportowego razem z klientami prywatnymi, nadzór nad indywidualizacją w ramach Audi Exclusive (pisaliśmy o tym tutaj) oraz akcesoria Audi Sport collection. Dla Winkelmanna – przynajmniej jak stwierdził w rozmowie z nami – 90% czasu sen z powiek spędza mu rozwój linii RS. Być może prestiż zdobywa się na torze, lecz aby się tam pojawić, trzeba sprzedać trochę samochodów cywilnych.

Polecamy: Audi gotowe do produkcji elektrycznych modeli

Z tym na razie nie ma problemu. Olbrzymim zainteresowaniem cieszą się modele RS3 i TT RS, teraz z pięciocylindrowymi silnikami generującymi 400 koni mechanicznych. Nie brakuje klientów na flagowe R8. Właśnie ten model doczekał się nowej hali w Bollinger Hofe, gdzie podczas jednej zmiany składane jest (w dużej mierze ręcznie!) 18 samochodów. Zamiast dotychczasowego tworzenia flagowego auta w kilku miejscach, w Bollinger Hofe wszystko przebiega pod jednym dachem.

Przyszłość nie tylko z quattro

Na pytania dotyczące nowych samochodów, odpowiadała nam zazwyczaj cisza. Nie wiemy więc co będzie napędzać nowe RS6 Avant, które z każdą generacją traci dwa cylindry. Wiemy jednak, że na pewno – co nie powinno dziwić – w gamie pojawią się nowe SUV-y. Wisienką na szczycie tortu będzie RS Q8, które rzuci wyzwanie np. BMW X6 M. Na pewno marka nie zrezygnuje z serii Avant, które są symbolem quattro (czy już Audi Sport) od legendarnego Audi RS2 przygotowanym razem z Porsche. Dodatkowo, już we Frankfurcie zobaczymy kolejne nowości – prawdopodobnie będzie to RS5 Sportback. Do 2020 roku gama będzie obejmować 16 plujących ogniem z wydechów modeli RS.

Pisaliśmy o: Audi R8 Spyder V10 plus: wolnossąca torpeda

Stephan Winkelmann jasno stwierdził, że cechą charakterystyczną Audi RS ma pozostać łatwość codziennej eksploatacji, doceniana zwłaszcza w modelach z dopiskiem Sportback. 99,9% kierowców takich aut nie decyduje się na ich zakup w celu bicia kolejnych rekordów okrążeń, co więcej, nowe RS-y są zauważalnie cichsze od swoich poprzedników. Przy ambitnych planach sprzedaży trzeba wziąć to pod uwagę, lecz w firmie trwają rozmowy na temat ewentualnych szkoleń torowych dla nowych klientów.

Nieco inaczej sytuacja wygląda z napędem quattro, który już teraz doczekał się oszczędnej wersji ultra, a za kilka lat... no cóż, może wyglądać zupełnie inaczej. Sportowa dywizja Audi dalej chce być kojarzona z napędem na wszystkie koła, lecz bierze przykład z BMW M5, którego napędzana oś może być zmieniona tylko za naciśnięciem odpowiedniego przycisku. Prace trwają.

e-Rewolucja

Jednak ewolucja systemu quattro nie jest największym problemem Audi Sport, a obecność Winkelmana na pokładzie jest tutaj nieprzypadkowa. Niemcy stoją bowiem przed progiem elektrycznej rewolucji, która także będzie musiała nastąpić w gronie samochodów sportowych. Silniki spalinowe muszą nie tylko mieć większą moc z coraz mniejszych pojemności, ale i spełniać coraz bardziej wyśrubowane normy emisji dwutlenku węgla. Ile można walczyć o ich przyszłość? Winkelmann twierdzi, że już za pięć lat będziemy mówić o przełomie. Inżynierowie cały czas pracują nad nowymi bateriami, wszak obecne rozwiązania nie są wystarczająco wydajne. Pozostaje też kwestia w pełni elektrycznego RS'a, który wyjedzie na drogi około 2025 roku.

Odwiedź też: TEST Audi R8 V10 Plus: drogowy myśliwiec

Pytań jest sporo: jak rozwiązać problem podnoszącego ciśnienie krwi dźwięku, którego w elektrykach brak? Czy przygotować coupe i nie wykorzystać w pełni swoich możliwości, czy też może wskoczyć w segment samochodów sportowych i zawieść nadzieje klientów? BMW może i było pierwsze ze swoim i8, lecz choć jest futurystyczne, trudno uznać je za wyjątkowo sportowe.

Cieszy fakt, że szefostwo Audi Sport z rezerwą podchodzi do samochodów autonomicznych, a linia RS długo będzie opierać się krzemowym kierowcom. Choć jesteśmy w Centrum Nowoczesnych Technologii Audi w Neuburgu, gdzie za oknem niemal od linijki poruszają się zakamuflowane auta myślące samodzielnie, tuż obok nich mamy tor o długości 3,4 kilometra, gdzie testowane są pojazdy wyścigowe. Może ta przyszłość nie jest taka zła...

Bądź na bieżąco z motoryzacją. Polub nas na Facebooku

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki