Wielkie kłopoty Jeremy'ego Clarksona! O co poszło? Czy to koniec programu "Top Gear"?

2015-03-17 12:07

Nie trzeba być samochodowym maniakiem, żeby znać brytyjski program motoryzacyjny "Top Gear". Jeszcze bardziej znani są sami dziennikarze prowadzący show, z Jeremym Clarksonem na czele. Problem w tym, że przez furię Clarksona, program może zostać skasowany i zniknąć z anteny. O co tak naprawdę poszło? Co dalej z show?

Afera z Clarksonem jest prosta do wyjaśnienia. Po całym dniu nagrywania kolejnego odcinka serii "Top Gear" ekipa filmowa została zakwaterowana w hotelu, w którym na kolację został zaserwowany tzw. zimny bufet. Brak steku, którego chciał zamówić Clarkson, spowodował w nim złość, którą wyładował na Oisinie Tymonie – jednym z producentów programu. W przypływie furii najpierw padło obraźliwe nazwanie producenta "irlandzką c...ą", a potem prezenter uderzył pięścią 36-latka (ten w efekcie wylądował w szpitalu).

Kiedy wybuchła cała afera, BBC najpierw zawiesiła Clarksona, a następnie wstrzymała emisję całego programu - ostatnio został wyemitowany jeden ze starszych odcinków. Początkowo sam bohater nie przejmował się całym zamieszaniem. Na portalach społecznościowych informował, że wybiera się do urzędu pracy oraz wreszcie pójdzie na mecz piłki nożnej. Słowo "przepraszam" z jego strony nie padło, i najwyraźniej nigdy do tego nie dojdzie. Dziennikarz jedynie stwierdzł, że żałuje tej sytuacji. Mając w pamięci wcześniejsze zachowania Clarksona i spółki można to uznać za spory sukces.

Zobacz też: Nowy sezon Top Gear przed nami: Stig wraca z wakacji

"Top Gear" jako program jest znany już od dawna z kontrowersyjnego poczucia humoru. Głośnym echem w świecie odbijały się takie żarty jak stwierdzenie iż Meksykanie są leniwi, nazwanie Daihatsu Copena "trochę gejowskim" czy użycie na antenie słowa "slope" - w USA czy Australii obraźliwie określa się tak Azjatów. Zawsze za prezenterów i same żarty tłumaczyła się BBC.

A jak na samą sprawę zareagowali widzowie? Tych na Wyspach Brytyjskich jest 5 milionów, a na całym świecie kolejnych 345 milionów. Pod petycją o przywrócenie programu na antenę BBC podpisało się już ponad milion osób. Wspierają go również koledzy z programu - James May w felietonie dla "Sunday Times" przekonywał, że Clarkson przechodzi trudny okres - zmarła mu matka i rozstał się z żoną. BBC przez całą sprawę ma ciężki orzech do zgryzienia. Zysk z programu to rocznie 150 milionów funtów. Wynagrodzenie samego Clarksona opiewa na około 14 milionów. Zakończenie emisji może kosztować Brytyjczyków wielomilionowe kary związane z emisją na całym świecie.

Jak zakończy się sprawa Jeremy'ego Clarksona i programu "Top Gear"? Na razie nie wiadomo, ale ciężko jest sobie wyobrazić telewizję bez tej motoryzacyjnej serii.

Kierowca rajdowy Tomasz Kuchar ocenia Jeremy'ego Clarksona

Polub SuperAuto24.pl na Facebooku

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Nasi Partnerzy polecają