Dodge Challenger SRT Demon – zjada Bugatti na śniadanie

2017-04-13 16:56

Wydałeś majątek na nowe Bugatti Chiron lub chwalisz się znajomym osiągami swojej Tesli? Bardzo nam przykro, ale Dodge wprowadza do produkcji samochód, który jest od nich nie tylko szybszy do setki, ale i – prawdopodobnie - tańszy. No i ma rekord Guinessa na koncie!  

Jeszcze niedawno myśleliśmy, że inżynierowie FCA oszaleli. Najpierw zaczęło się od Dodge’a Challengera Hellcat, który miał 707 koni mechanicznych. Później ten sam układ napędowy przeniesiono do Jeepa Grand Cherokee, który ważąc 2,5 tony rozpędzał się do "setki" w 3,5 sekundy. Teraz Challenger doczekał się jeszcze mocniejszej wersji – SRT Demon.

Dodge Challenger SRT Demon ma 840 koni mechanicznych, 1044 niutonometry momentu obrotowego i napęd na tył. To samochód przygotowany do jak najszybszego przejechania odległości od świateł do świateł. Do 96 kilometrów na godzinę przyspiesza w 2,3 sekundy (najszybsze auto w historii produkowane seryjnie), 400 metrów pokonuje w 9,65 sekundy (ponownie, najlepiej w kategorii aut seryjnych) i bije rekord Guinessa, będąc pierwszym samochodem podnoszącym oś podczas startu.

Zobacz też: Przesadził z gazem i roztrzaskał Dodge'a Vipera

Modyfikacje i omijanie przepisów przez inżynierów robią wrażenie. V8 o pojemności 6,2 litra ma sprężarkę o pojemności 2,7 litra (ze zwiększonym ciśnieniem doładowania), a przede wszystkim nowe tłoki, korbowody i dodatkową pompę paliwa. Wyrzucono nawet reflektory, tylko po to, by jednostka miała czym oddychać. Ale to nie wszystko.

Demon ma seryjny program do paliwa wyścigowego, procedurę startową, opony do dragu Nitto NT05R o rozmiarze 315/40 R18,  ustawienia zawieszenia do sprintu (przód się utwardza, tył lekko przysiada), ESP skalibrowane do jazdy na wprost oraz klimatyzację chłodzącą powietrze dostające się do silnika! To wszystko sprawia, że kierowca wciskany jest w fotel z siłą 1.8 G.

Pisaliśmy o: Jeep Wrangler z 707-konnym silnikiem V8!

Oczywiście auto odelżono – zrezygnowano z fotela pasażera i tylnej kanapy, wyrzucono wygłuszenia, system audio oraz masę elektroniki. Zmniejszono hamulce, lżejsze są nawet nakrętki przy obręczach kół. Niezwykle ciekawie przedstawia się zakres wyposażenia opcjonalnego. Mamy więc węższe opony do wyścigów, a za symbolicznego dolara dostaniemy z powrotem np. fotel pasażera. Dzięki temu auto nadaje się – przynajmniej w małej części – do poruszania się po mieście. Na tor można dojechać na kołach, bez konieczności wypożyczania lawety.

Ceny jeszcze nie są znane. Wiadomo za to, że na drogi Stanów Zjednoczonych trafi aż 3000 sztuk, a do Kanady dodatkowe 300 egzemplarzy. Można bezpiecznie stwierdzić, że po wyjeździe z salonu Demony od razu będą samochodami kultowymi.

Bądź na bieżąco z motoryzacją. Polub nas na Facebooku

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki