TEST Ford Focus ST 2.0 TDCI: zaczepny diesel ma sens

2015-10-14 4:40

Kompaktowe samochody Forda od dawna udowadniają, że nie muszą być wyłącznie poprawnymi środkami transportu. W ostatnich latach dba o to dopisek ST w nazwie. Takie dwie złączone ze sobą literki oznaczają coś niestandardowego i potrafią w krwioobiegu kierowcy podnieść ciśnienie krążenia. Ale czy skok emocji jest możliwy w przypadku owych czerwonych literek postawionych obok symbolu TDCI? Amerykański producent uznał, że jest!

O zgrozo - Ford zrobił Focusa ST w dieslu! Znawcom aut spod logo niebieskiego owalu ta informacja nie do końca się podoba. Takie mamy jednak czasy, w których producenci muszą ustawiać się frontem do klienta i wysłuchiwać potrzeb. W ofercie Focusa ST obok jednostki benzynowej ustawiła się wysokoprężna. Po co? Wszystko dlatego, że w Europie kompaktowe hot-hatche na olej napędowy to poszukiwany towar. Najważniejszymi pozycjami w tym segmencie są VW Golf GTD, Seat Leon FR TDI i Skoda Octavia RS TDI. Na początku 2015 roku Ford wsadził kij w mrowisko i próbuje własnym ostrzejszym dieslem pogonić trójcę koncernu VAG.

Zobacz też: TEST Ford Focus kombi 1.5 TDCi: solidny kompakt

Symbol ST (Sport Technologies) trafił do Focusa już w pierwszej generacji w 2000 roku. Było to następstwo rewelacyjnego przyjęcia standardowego kompaktu na całym świecie. Wersja sportowa okraszona nazwą ST170 zdradzała od razu swoją moc silnika. Kolejna generacja odznaczała się już logotypem ST225, ale w aktualnej trzeciej już ewolucji zaprzestano podążania taką nomenklaturą. Symbol ograniczono po prostu do nazwy ST, bez wykładania przedwcześnie kart na stół.

Zaczepny look

Dyskretne czerwone literki ST na karoserii to tylko wstęp do mniej dyskretnej stylizacji całości. Karoseria nie przedstawia się już tak powściągliwie, jak się to ma w przypadku tradycyjnego Focusa. Detale nadwozia wyostrzone nieco po przeprowadzonym liftingu, wyraźnie ostrzegają przed gorącym temperamentem. Chodzi głównie o przedni zderzak zdominowany agresywnym wlotem powietrza, pokryty błyszczącym czarnym wypełnieniem grilla. Złowrogiego spojrzenia dodają układające się pod skosem na nowo zaprojektowane reflektory z LED-owymi pasami świateł do jazdy dziennej.

Przeczytaj: TEST Ford Fiesta 1.0 EcoBoost Black Edition: jeden litr frajdy

Zmiany w przodzie pociągnęły za sobą zmodernizowanie maski i lamp przeciwmgielnych. Poza tym po całym nadwoziu przebiegają dynamiczne wyprofilowania, widać sportowe dokładki progowe i trochę mocniej wymodelowane nadkola. Do tego usportowiony kompakt otrzymał duże 18-calowe obręcze o interesującym wzorze, nawiązującym do felg stosowanych w poprzedniej generacji. Zdecydowanie przeoczyć nie da się tego co najważniejsze z tyłu - dokładki pod zderzakiem z centralnie wpasowaną końcówką układu wydechowego o nietypowym kształcie. I nie ważne, czy chodzi o diesla, czy o benzynę - design całości jest zawsze taki sam.

Typowy Ford

Specyficzny charakter wnętrza to rozpoznawalny fordowski futuryzm. Miękka w dotyku deska z ustawionymi pionowo dyszami nadmuchów i niebanalną oprawą zespołu wskaźników, jest najzwyczajniej efekciarska. Jednym taka forma odpowiada, zdaniem znowu innych projekt ten to przejaw jankeskiego kiczu. Nie da się za to nie zauważyć, że Amerykanie wzięli sobie do serca uwagi użytkowników i przy okazji liftingu nanieśli poprawki wpływające na usprawnienie obsługi. Z konsoli środkowej zniknął gąszcz klawiszy, inaczej wyprofilowano tunel środkowy, cofnięto trochę dźwignię hamulca ręcznego, pojawiły się uchwyty na pojemniki z czymś do picia.

Sprawdź: TEST Ford Tourneo Courier: kombivan do miejskiej dżungli

Wraz z pozbyciem się natłoku przycisków, wyeliminowano drażniący ekranik o wielkości wyświetlacza telefonu komórkowego. Pojawił się za to zaawansowany system SYNC z dużym 8-calowym ekranem reagującym na dotyk. Elektroniczne menu zaprogramowane po polsku pozwala łatwo dotrzeć do różnych funkcji. Zastrzeżenia można mieć do działania samego ekranu, który mógłby trochę lepiej reagować na dotyk. SYNC pozwala na obsługę głosową, ekran podzielony na cztery strefy pokazuje jednocześnie dużo informacji, a system nawigacyjny z mapami 3D ułatwia podróże.

Wraz z faceliftingiem doszły jeszcze inne gadżety dostępne głównie jako opcja. Asystent parkowania (Active Park Assist), niemal całkowicie zwalnia kierowcę z wykonywania tego manewru. Działa on podobnie jak ten z Volkswagena, czyli wymaga od kierowcy przełączania biegów oraz kontrolę gazu i hamulca. Wprowadzono Active City Stop (zapobieganie kolizji do prędkości 50 km/h) oraz Cross Traffic Alert (ostrzeganie przed nadjeżdżającymi autami w momencie jazdy na biegu wstecznym). Są też adaptacyjne reflektory biksenonowe i poprawiony mechanizm rozpoznawania znaków drogowych. Interesujący wspomagacz to Lane Keeping Alert współpracujacy z elektronicznie wspomaganym układem kierowniczym (koryguje tor jazdy i utrzymuje auto w pasie ruchu). Gdy kierowca nie reaguje na sygnały, to LKA nie odpuszcza po kilku sekundach - jak to robi VW Golf - tylko wciąż kontroluje sytuację, nawołując do złapania za kierownicę.

Podrasowana kabina

Pracy włożonej w dopasowanie wnętrza do sportowego stylu nie da się przegapić. Mocno zauważalną modernizacją w stosunku do wcześniejszego Focusa ST jest wymiana kierownicy na taką o trójramiennym wzorze. Niemal pionowo ustawiony wieniec został nieco spłaszczony u dołu, jest przyjemnie puszysty i daje pewny chwyt podczas prowadzenia. Wersja ST ma tradycyjnie parę przyjemnych smaczków, dodających podrasowanej indywidualności. Na szczycie konsoli zainstalowano trzy dedykowane zegary - ciśnienia doładowania, temperatury oleju i ciśnieniu oleju. Gałka zmiany biegów wykonana z aluminium została pokryta czerwonymi cyframi. Pedały opatrzono sportowymi nakładkami, a w progach drzwiowych zainstalowano listwy z podświetlającym się na czerwono napisem ST. O nierozpraszający kierowcę klimat dba czarne wykończenie podsufitki i słupków oraz łagodne dla oczu białe podświetlenie zegarów nocą.

Wejdź: TEST nowy Ford Mondeo 1.5 EcoBoost: długo oczekiwany

Choć Focus ST z dieslem pod maską nie jest sportowcem, to zostały w nim zainstalowane prawdziwie sportowe siedzenia uznanej w wyścigowym świecie marki RECARO. Mięsiste fotele z rozbudowanymi podparciami dla ciała, są najbardziej widocznym fragmentem kabiny odbiegającym od standardowej konwencji. Wyglądają genialnie i tak samo się sprawują, bo otulają niczym kaftan bezpieczeństwa i są zarazem wygodne ze sporym zakresem regulacji. W zależności od wariantu wyposażenia, tapicerka według preferencji może być materiałowa, połączeniem materiału i skóry, lub w pełni skórzana z elektryczną regulacją i podgrzewaniem.

Przestronność w drugim rzędzie nie jest mocnym punktem Focusa ST, bo jak na kompaktowy samochód miejsca jest mało. Niekorzystnie wypada przestrzeń nad głową w przypadku wyższych osób. RECARO przez swoją budowę mocno wypełniają kokpit i cierpi na tym komfort oraz obszar dla nóg osób jadących z tyłu. Bagażnik potrafiący zmieścić 316 litry jest raczej przeciętny.

Elastyczny diesel

Chętni na Focusa ST, ale preferujący samodzielny wybór jednostki napędowej, będą mogli zmierzyć się z taką decyzją. Podstawowy benzynowy 4-cylindrowiec 2.0 EcoBoost, to ten sam co przed liftingiem motor o mocy 250 KM i 360 Nm, rozpędzający auto w 6,5 s do "setki". Za to nowością w ofercie jest 2-litrowy diesel, który ma o 65 KM mniej niż "benzynówka". Generowana w tym wypadku moc to dokładnie 185 KM i 400 Nm. Obydwa warianty mają układ Start/Stop, wyłącznie z 6-biegową skrzynię manualną i napęd trafiający na koła osi przedniej.

Jaki jest hot-hatch z dieslem? Przy tej jednostce można być pewnym, że błogiej ciszy w samochodzie się na pewno nie zazna. Powody są dwa. Pierwszym jest wysokoprężny rodowód, który daje o sobie znać tuż po naciśnięciu guzika startowego wtopionego w deskę. Nie ma co tu ukrywać - auto klekocze jak typowe TDCI. Drugi powód to już rasowa akustyka w trakcie jazdy. Skąd w ogóle takie stwierdzenie, że diesel może być rasowy? Amerykanie umiejętnie postanowili tuszować dieslowe trajkotanie. Podobnie jak w benzynowym Focusie, basowe pomruki są generowane przez sztuczne podbicia rozpraszane po kabinie.

Kliknij: TEST Ford Grand Tourneo Connect: znaczenie praktyczności

Focus ST na swoje szczęście odczuwalnie broni się mocą, skutecznie przedzierającą się przez owe pomruki. Duży moment obrotowy robi swoje, przez co łatwo zerwać przyczepność kół. Przy dynamicznych próbach startu piskom opon i wciskaniu pedału przyspieszenia do oporu, od razu wtórują całkiem szybko wznoszące się wskazówki analogowych zegarów wciśniętych w nieszablonowe obudowy. Zmieniane raz po raz biegi precyzyjnie zostają wprowadzane przy pomocy krótkiego lewarka, a gałka wieńcząca drążek dobrze wpada w dłoń.

Diesel podczas przyspieszenia na uderza po plecach, ale bynajmniej nie jest wolny - potrzebuje 8,1 sekundy na rozpęd do pierwszych 100 km/h i według katalogu gna maksymalnie po wynik 217 km/h. Nie przyspieszenie ze startu zatrzymanego jest jednak w "ST-ku" z dieslem najważniejsze, a elastyczność. W trakcie przemieszczenia się silnik jest właściwie cały czas gotowy na reakcję. Jeśli auta nie będzie się usilnie popędzać, to przy wsparciu układu Start/Stop obiecywane przez producenta średnie spalanie ma wynosić 4,2 l/100 km, a emisja CO2 114 g/km. Podczas testu średnie zapotrzebowanie na ON wykazało się dawką ponad 6 litrów.

Pod kontrolą

Ford przyzwyczaił nas już do rewelacyjnych zawieszeń i wypracował sobie przez lata świetną opinię na temat prowadzenia swoich aut. Inaczej nie może być też w przypadku Focusa ST - i to nawet w wydaniu z dieslem pod maską. To auto łatwo daje się polubić za to, że nie jest zwyczajnym hatchbackiem.

Focus ST przez swoją kocią zwinność raczej nie obawia się wiraży. Dopiero przy znacznych obciążeniach da się w nim odczuć podsterowność. Przy ostrzejszym prowadzeniu polecenia są łatwo wykonywane za sprawą dobrze skalibrowanego układu kierowniczego. Wspomaganie elektryczne z przekładnią zębatkową o zmiennym przełożeniu stawia opór kiedy trzeba. Drażnić może kiepska średnica zawracania, znacznie różniąca się w stosunku do standardowego Focusa. Przy próbach parkingowych trzeba się "nakręcić".

Odwiedź także: TEST nowego Forda Mustanga 2.3 EcoBoost Convertible

Przez 400 Nm maksymalnego momentu obrotowego, wspomagać właściwości trakcyjne musi koniecznie elektronika (ESC), którą w razie ochoty da się dezaktywować. Za mankament można uznać brak mechanizmu różnicowego z prawdziwego zdarzenia, ale w niemiecko-czesko-hiszpańskiej konkurencji z tego samego poziomu, też się jej nie uświadczy. W poprawie przyczepności pomaga układ TVC będący "elektroniczną szperą". Mechanizm ten stale reguluje rozdział momentu obrotowego, przekazywanego na każde z przednich kół.

Konstrukcja podwozia kompaktu została oparta o kolumny typu McPherson z wahaczami i stabilizatorem poprzecznym przechyłów, z twardszymi amortyzatorami w stosunku do konwencjonalnego Focusa. Tył to niezależne wielowahaczowe zawieszenie z ulepszonym stabilizatorem poprzecznym. W ST dodatkowo podwozie jest zbliżone o 10 mm do ziemi. Nastawy są dość sztywne, ale nie przesadzone. Resorowanie z wystarczającą dozą komfortu wychwytuje nierówności i autem swobodnie można podróżować na co dzień. Dopiero gorsze nawierzchnie zaczynają przeszkadzać.

Cena i podsumowanie

Ford Focus ST 2.0 TDCI to zadziorny, ale wciąż uniwersalny kompakt, który nie stracił typowych dla swojego segmentu walorów przewozowych. Kosztuje w podstawie 117 500 zł (wersja benzynowa 116 000 zł) i ma w sobie połączenie kompromisu z nutką adrenalinki. Choć auto ma w serii wszystko co trzeba, to cenę łatwo podwyższyć jeszcze dodatkami. W przypadku gdy ma się rodzinę i sytuacja ta wymaga większego bagażnika, jeszcze lepszym kompromisem okaże się odmiana kombi, wymagająca dopłaty 3000 zł. Co na to konkurencja? Pułap cenowy jest zbliżony. Za Volkswagena Golfa GTD zapłacić trzeba 116 990 zł, Seat Leon FR 2.0 TDI to koszt 101 800 zł, a Skoda Octavia RS 2.0 TDI rozpoczyna się od 110 650 zł.

Dowiedz się: Ford Focus RS do kupienia w Polsce - znamy jego CENĘ

Zasadnicze pytanie jednak brzmi, czy hot-hatch i dieslem ma sens? I to na dodatek w wersji 5-drzwiowej? Odmiana 3-drzwiowa została skreślona z nadejściem trzeciej generacji Focusa, więc sprawa się sama rozwiązuje. Powinniśmy się do tego już dawno przyzwyczaić, bo taki świadomy krok w kierunku uniwersalności i cięcia kosztów, zrobiła również Honda w przypadku Civika, Peugeot w modelu 308, czy Toyota w swoim Aurisie.

A co z odmianą "w dieslu"? Taki Focus ST może nie generuje emocji wchodzących głęboko w krew, ale jest wystarczająco szybki, gdy ma się ochotę przyspieszyć. Wysokoprężny rodowód nie jest na pewno szpanerski, ale potrafi osiągać niskie wyniki spalania, o jakich nie ma mowy w "benzynówce". Focus ST 2.0 TDCI to wersja dla oszczędniejszych kierowców, którzy lubią od czasu do czasu "przycisnąć" i mieć fajnie wyglądający wóz tak samo na zewnątrz, jak i wewnątrz. Dobrze, że Amerykanie go zrobili, bo model ten ma sens. Jest dla poszukiwaczy kompromisów, i Ford postanowił mieć taki właśnie kompromis w ofercie.

.
Ford Focus ST 2.0 TDCI - dane techniczne
.

SILNIK R4 16V Turbo
Paliwo Diesel
Pojemność 1997 cm3
Moc maksymalna 185 KM/ przy 3500 obr./min
Maks mom. obrotowy 400 Nm/ przy 2000-2750 obr./min
Prędkość maksymalna
217 km/h
Przyspieszenie 0-100km/h 8,1 sekundy
Skrzynia biegów manualna/ 6 biegów
Napęd przedni
Zbiornik paliwa 60 l
Katalogowe zużycie paliwa
(miasto/ trasa/ średnie)
5.0 l/  3,8/  4,2 l
poziom emisji CO2
110 g/km
Długość 4362 mm
Szerokość 1823 mm
Wysokość 1471 mm
Rozstaw osi
2648 mm
Masa własna
1464 kg
Pojemność bagażnika
316 l/ 1262 l
Hamulce przód/ tył tarczowe wentylowane/ tarczowe
Zawieszenie przód
kolumny McPhersona
Zawieszenie tył
niezależne wielowahaczowe
Opony przód i tył (w testowym modelu)
235/40 R18

Polub SuperAuto24.pl na Facebooku


Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki