TEST Ford Mustang GT 5.0 V8: nowe wydanie legendy

2015-10-26 3:30

Pośród współczesnego plastikowego i mocno sztucznego motoryzacyjnego świata, prawdziwie męskie auta owiane piękną legendą są niemalże niespotykanym zjawiskiem. Ekologia oraz księgowi skutecznie unicestwiają charakterne samochody stając się wrogami numer jeden wszystkich osób z benzyną we krwi. W tym do bólu poprawnym, mdłym i niepokojącym wręcz obrazie motoryzacji zdarzają się jednak piekielne wyjątki. Najnowsze wcielenie Forda Mustanga oferuje prawdziwie amerykańskie V8 połączone ze zdecydowanie mniej amerykańską manualną skrzynią biegów, dające w efekcie mieszankę iście porażającą.

Legenda Forda Mustanga zaczęła swój bieg w 1964 roku. Mustang będący amerykańską odpowiedzią na europejskie auta klasy GT, reprezentował typowy gatunek pony carów. Pozbawione kompromisów dwudrzwiowe nadwozie oferowane było w kilku wersjach. Najbardziej klasycznie prezentował się sedan (oczywiście dwudrzwiowy), który doczekał się także odmiany z miękkim materiałowym dachem. Największe emocje wzbudzał jednak kultowy już dziś Fastback. Ostre rysy, wrodzona buntownicza natura oraz olbrzymie silniki V8 budziły respekt i nie miały jakiejkolwiek litości dla tylnych opon.

Przeczytaj też: TEST Ford Focus ST 2.0 TDCI: zaczepny diesel ma sens

Na przełomie pięćdziesięciu lat produkcji Ford Mustang obrósł legendą. Mustang stał się symbolem wolności, Ameryki oraz wielokrotnie pojawiał się na dużym ekranie. Niestety, ku zmartwieniu wielu fanów rasowy Mustang nigdy nie był oficjalnie dostępny w europejskich salonach Forda. Aż do teraz! Najnowsze wcielenie amerykańskiej ikony z rozmachem wjeżdża na Stary Kontynent (w tym również do Polski) zwiastując tym samym olbrzymi wzrost emocji.

Klasyka w najlepszym wydaniu

Zaprezentowany po raz pierwszy pod koniec grudnia 2013 roku w Barcelonie zupełnie nowy Ford Mustang, już od pierwszych chwil po odsłonięciu kurtyny wzbudzał olbrzymie emocje. Klasyczne coupe o mało kompaktowych rozmiarach (4784 mm długości, 1916 mm szerokości oraz 1381 mm wysokości), pięknych uwydatnionych kształtach oraz muskularnej sylwetce, momentalnie rozbudziło apetyty. Samochód już samym swoim wyglądem i prezencją robił piorunujące wrażenie i momentalnie dał do zrozumienia, że żarty się skończyły.

Odwiedź: TEST Ford Fiesta 1.0 EcoBoost Black Edition: jeden litr frajdy

Teoretycznie, osoby odpowiedzialne za stylistykę opisywanego samochodu nie miały trudnego zadania. Nadwozia poprzedników skutecznie wypracowały niepowtarzalny i charakterny styl Mustanga. Tworząc nową wersję legendy wystarczyło więc wygładzić nieco zmarszczki, dodać szczyptę nowoczesności i delikatnie oszlifować całość. Motoryzacyjne ikony mają jednak to do siebie, że w przypadku ich współczesnej interpretacji bardzo łatwo jest przesadzić z wyczuciem dobrego smaku i jednym fałszywym ruchem zniweczyć cały wysiłek. Styliści najnowszego Mustanga doskonale znali te zasady, wykazując się świetnym wyczuciem gustu oraz dobrego smaku.

Nowy Ford Mustang nie jest anonimowym autem. On nawet nie chce i nie próbuje być anonimowy. Dodatkowo, pomalowane na warty 5400 zł ekstra żółty kolor lakieru nadwozie działa niczym magnez na smutne i szare otoczenie. Przednie zmrużone światła nie nadają pyskowi Mustanga sympatycznego wyrazu. To raczej oczy kota, któremu ktoś nadepnął na ogon. Nabrzmiała maska, uwydatnione biodra w postaci tylnych nadkoli, czarne 19-calowe felgi oraz równie żółty dyfuzor prowokują i onieśmielają (to w większości detale odmiany GT). Tylne diodowe światła są wyraźnym nawiązaniem do pierwszej generacji kultowego modelu. Całość prezentuje się bardzo efektownie zwiastując olbrzymie emocję podczas jazdy.

(Nie)typowy Ford

Jeśli po otwarciu długich drzwi spodziewacie się, że ludzie z Forda poszli na łatwiznę i Waszym oczom ukaże się delikatnie przemodelowane wnętrze Focusa lub Mondeo, przeżyjecie przyjemne rozczarowanie. Jedynie system multimedialny SYNC2 oraz dźwigienki kierunkowskazów oraz wycieraczek są zapożyczone z mniej emocjonujących modeli Forda. Reszta, jest indywidualnym tworem dedykowanym tylko i wyłącznie Mustangowi. Pytanie o jakość wykonania wnętrza wreszcie nie budzi grymasu na twarzy, a dobór materiałów prezentuje solidny europejski poziom. Jakieś zastrzeżenia do wykończenia można owszem znaleźć, ale w tym aucie zupełnie nie o to chodzi,.

Zobacz także: TEST Ford Focus kombi 1.5 TDCi: solidny kompakt

Oprócz wspomnianego systemu multimedialnego konsola środkowa została zdominowana przez kilka srebrnych i niezbyt czytelnie opisanych przełączników oraz intuicyjny w obsłudze panel klimatyzacji. Przed oczyma pasażera przedniego fotela znalazło się miejsce na tabliczkę znamionową informującą o początku legendy Mustanga, a dumny kierowca dzierży w dłoniach kierownicę z logo galopującego konia. Do bólu czytelne i bardzo proste w formie są zegary. Otaczają wyświetlacz komputera pokładowego, który nie tylko ukazuje niezbędne informacje, ale także służy do ustawiania kilku parametrów auta.

Pojemny fastback

W przypadku testowanego egzemplarza pierwsze skrzypce grały jednak dwa zupełnie inne elementy. Pierwszym z nich jest lewarek ręcznej, 6-biegowej przekładni, który w tak mocnym aucie z silnikiem V8 jest ewenementem. W przypadku sportowych konstrukcji z tak dużymi i mocnymi jednostkami spodziewać się wypada po prostu szybkich automatów. Drugim natomiast są świetne pod każdym względem fotele Recaro. Fotele, które skutecznie zmniejszają, ilość miejsca na tylnej kanapie, redukując ją do mało racjonalnego poziomu. Jazda w pasażerskim przedziale dla fana motoryzacji będzie najzwyczajniej karą.

Sprawdź: TEST Ford Tourneo Courier: kombivan do miejskiej dżungli

Zresztą linia fastbacka nie pozostawia także złudzeń w temacie wolnej przestrzeni nad głowami osób siedzących z tyłu. Jeśli już musicie kogoś tam posadzić, bierzcie pod uwagę, że dana osoba będzie Wam to wypominała do końca życia. Jeżdzenie w Mustangu z tyłu? Tylko nie to! Honoru praktyczności Mustanga poważne broni bagażnik. 408 litrów pojemności jest bardzo dobrym wynikiem, chociaż niezbyt okazały otwór załadunkowy utrudnia pakowanie większych przedmiotów. Tylko czy naprawdę jesteście zainteresowani zdolnościami przewozowymi rasowego Forda Mustanga?

Mieszanka wybuchowa

Najnowszy Ford Mustang Fastback w odmianie GT jest autem, które uwodzi wyglądem i wodzi za nos w chwili zajęcia miejsca za kierownicą. Prawdziwe i głębokie uczucie zradza się natomiast za sprawą olbrzymiego serca pobudzonego do życia jednym niepozornym przyciskiem. Wersja GT skrywa pod przednią długą maską szczelnie upchaną 5-litrową V-ósemkę. Silnik pozbawiony współczesnych wodotrysków w postaci turbosprężarek, ale kipiący mocą, charakterem i kuszący do grzechu. Maksymalna moc wynosząca 421 KM oraz maksymalny moment obrotowy równy 530 Nm w brutalny sposób rzucane są na koła tylnej osi. Dodatkowo, całość wieńczy wspomniana ręczna skrzynia biegów Getrag (automat jest dostępny w opcji) dając iście wybuchową mieszankę, niedostępną w jakimkolwiek innym aucie z V8 oferowanym na polskim rynku.

Wejdź: TEST nowy Ford Mondeo 1.5 EcoBoost: długo oczekiwany

Pierwsze odpalenie zimnego silnika wywołuje huragan. Nadwozie Mustanga zaczyna się lekko kołysać, włosy na łydkach stają dęba, a bulgoczący dźwięk silnika momentalnie uwidacznia piękno prawdziwej motoryzacji. Głęboki i budzący respekt odgłos pochodzi spod maski, a nie jak w przypadku wielu innych ze sztucznie modulowanego wydechu. Odnoszę wrażenie, że specjaliści od układu wydechowego nie musieli się nawet bardzo starać. Potęga wolnossącej V-ósemki sama wykonuje kawał solidnej roboty.

Dźwiękiem Mustanga GT można się upajać. Nawet spokojna jazda i trzymanie silnika na niskich obrotach wywołuje niezliczone wręcz pokłady uśmiechu! Warto jednak uważać, ponieważ nowy Mustang w 5-litrowej odmianie to brutalne i momentami zdradliwe auto. Sześciobiegowa skrzynia ręczna działa bardzo precyzyjnie, ale wymaga męskiej ręki. Skok lewarka jest niewyobrażalnie wręcz krótki, co dodatkowo pomaga podczas bardziej dynamicznej jazdy. Sprint do pierwszych 100 km/h trwa 4,8 sekundy, ale na mniej przyczepnej nawierzchni jest to wynik praktycznie nie do osiągnięcia. Nawet z w pełni aktywną kontrolą trakcji ostrzejszy start z miejsca powoduje nerwowe wierzganie tylnej osi. Rzucona na koła moc jest tak duża, że nawet na czwartym biegu przy prędkości dochodzącej do 100 km/h zerwanie przyczepności nie jest rzadkim zjawiskiem. Nowy Mustang GT potrafi być potulnym autem, ale cały czas trzeba być skupionym i mocno zaangażowanym w prowadzenie, aby czerpać prawdziwą przyjemność z jazdy.

Uciekający tył

Wspomniałem, że nawet z aktywnym systemem kontroli trakcji opisywany Ford potrafi być zdradliwy. A co się dzieje w chwili dezaktywacji tego systemu? Hulaj dusza piekła nie ma! Ciężki i duży silnik z przodu oraz napęd na oś tylną momentalnie wyzwalają olbrzymie pokłady nadsterowności. Efektowne slajdy i zalotne machanie tyłkiem? Dostępne niemalże od ręki, ale bardzo silnej ręki. Nowy Mustang nie jest kompaktowym autem i każdorazowe harce wymagają sporych umiejętności i wyczucia. Niewątpliwym plusem jest natomiast duża moc, która pozwala kontrolować wychylenie w zakręcie odpowiednim dawkowaniem gazu. Warto również podkreślić, że nowy rasowy Ford pod względem prowadzenia jest o lata świetlne do przodu w stosunku do poprzednika. Auto nareszcie otrzymało niezależne zawieszenie tylne, a jazda kręta drogą nie jest już grą w rosyjską ruletkę.

Przy okazji opisu wnętrza wspomniałem o kilku srebrnych przełącznikach na konsoli środkowej. Skupię się teraz na dwóch z nich, odpowiedzialnych za pracę układu kierowniczego oraz konfigurację podzespołów jezdnych auta. W trybie "normalnym" wspomaganie kierownicy ma dość dużą siłę. Wyczucie przednich kół nie jest najłatwiejsze, ale manewry na parkingu nie powodują momentalnego przyrostu bicepsów. O trybie komfortowym nawet nie będę wspominał ponieważ mógłby on po prostu nie istnieć. Dopiero w trybie "sportowym" układ kierowniczy stawia należyty opór. Pomimo tego, precyzja i informacja zwrotna z przednich kół są lekko tuszowane i nie do końca przejrzyste.

Kliknij: TEST Ford Grand Tourneo Connect: znaczenie praktyczności

Nieco ciekawszym przełącznikiem jest ten od trybów jazdy. Za jego pomocą możemy wybrać czy zamierzamy jeździć Mustangiem spokojnie na co dzień (tryb normalny), nieco bardziej sportowo (tryb sportowy) czy może wybieramy się na tor (tryb tor) z zamiarem nieprzyzwoitych szaleństw. Jest także tryb na niepogodę (Śnieg/mokro) tłamszący brutalną naturę Mustanga. Różnica pomiędzy poszczególnymi trybami ogranicza się praktycznie do reakcji przepustnicy na ruchy pedału gazu oraz czujności systemu ESP. Warto dodać, że Mustang nie ma aktywnego zawieszenie, które w połączeniu z 19-calowymi felgami (standard w wersji GT) jest bardzo twarde i mało relaksacyjne. Niesztampową ciekawostką jest wbudowany system Line Lock (przetłumaczony aż zbyt dosłownie jako blokada linii). Pozwala on na... palenie gumy lub jak kto woli rozgrzewanie tylnych opon przed wyścigiem.

Już sam wygląd oraz potęga silnika jednoznacznie wskazują, że ów amerykański gość lubi wypić. Ile dokładnie? Podczas spokojnej jazdy (głównie w deszczu) Mustang zadowolił się średnio 14 l/100 km. Warszawskie korki oraz żmudne przemieszczanie się z zatłoczonego punkt A do jeszcze bardziej zatłoczonego punkt B potrafią skutkować wynikiem na poziomie 25 l/100 km. No cóż, Mustang nie wielbłąd...

Okazja sezonu

Wydawać by się mogło, że tak charakterne mocne i kultowe auto może skrywać haczyk pod postacią ceny. Tymczasem Nowy Ford Mustang to prawdziwa okazja sezonu! 157 000 zł jakie trzeba wydać za wersję z silnikiem EcoBoost jest wręcz śmiesznie niską propozycją. Koszt odmiany GT z rasowym V8 pod maską także jest atrakcyjny i wynosi 178 000 zł. Tak dużo mocy, połączenia V-ósemki z manualną przekładnią, niesamowitej prezencji oraz kultowej legendy nie znajdziecie w tej cenie w żadnym innym aucie.

Odwiedź także: TEST Ford Mustang Convertible 2.3 EcoBoost

 

Wystarczy, że wspomnę o równie jadowitym, ale dużo bardziej "cyfrowym" Lexusie RC F również z silnikiem V8 pod maską, którego cena jest ponad dwukrotnie wyższa (od 383 400 zł) niż kwota za jaką można nabyć fabrycznie nowego Mustanga GT! Dodatkowo, za wymienioną wcześniej kwotę dostajemy kompletnie wyposażone auto m.in. z kamerą cofania, systemem multimedialnym SYNC2, 6-tłoczkowymi zaciskami hamulców Brembo z przodu, 19-calowymi felgami czy skórzaną tapicerką. Atrakcyjną cenę kultowego Forda doceniają także klienci, a samo auto sprzedaje się niczym świeże bułeczki.

Nowy Ford Mustang w wersji GT to kapitalne auto. Kapitalne pod każdym względem. Kultowa linia nadwozia skrywająca mocarne i rzadko obecnie spotykane V8 potrafi momentalnie uwieść i rozkochać w sobie. Połączenie olbrzymiej i mocnej jednostki napędowej z manualną skrzynią biegów jest dziś tak nierozsądne, że aż uzależniające. Bezapelacyjnie rozsądna jest natomiast cena. Tak wiele, za tak niewiele nie dostaniecie nigdzie indziej. Ford Mustang to prawdziwa legenda na czterech kołach. Legenda, która nadal trwa i ma w głębokim poważaniu jakiekolwiek zasady narzucane przez europejską konkurencję.

.
Ford Mustang GT V8 5.0 - dane techniczne
.

SILNIK V8 32V
Paliwo benzyna
Pojemność 4951 cm3
Moc maksymalna 421 KM/ przy 6500 obr./min.
Maks mom. obrotowy 530 Nm/ przy 4250 obr./min.
Prędkość maksymalna
250 km/h
Przyspieszenie 0-100km/h 4,8 sekundy
Skrzynia biegów ręczna/ 6 biegów
Napęd tylny (RWD)
Zbiornik paliwa 61 l
Katalogowe zużycie paliwa (miasto/ trasa/ średnie) 20,1 l/ 9,6 l/ 13,5 l
poziom emisji CO2
299 g/km
Długość 4784 mm
Szerokość 1916 mm
Wysokość 1381 mm
Rozstaw osi
2720 mm
Masa własna
1645 kg
Ładowność 442 kg
Pojemność bagażnika
408 l
Hamulce przód/ tył tarczowe wentylowane 6-tłoczkowe/
tarczowe wentylowane
Zawieszenie przód
kolumny MacPhersona
Zawieszenie tył
wielowahaczowe
Opony przód i tył (w testowym modelu)
255/40 R19 z przodu, 275/40 R19 z tyłu

Polub SuperAuto24.pl na Facebooku

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Nasi Partnerzy polecają

Materiał Partnerski

Materiał sponsorowany