TEST Mercedes-Benz GLE 350d 4Matic AMG Line: kilka poprawek i nowa nazwa

2015-12-07 3:40

Oznaczenie GLE nigdy wcześniej nie widniało na klapie żadnego Mercedesa. Nigdy wcześniej aż do teraz. Niemiecki producent samochodów postanowił gruntownie odświeżyć nazewnictwo swoich modeli tworząc niespotykane dotąd nazwy. Właśnie w taki sposób zrodził się Mercedes-Benz GLE. GLE czyli zmodernizowana i poddana retuszowi dobrze znana klasa M.

Pierwszy Mercedes-Benz ML światło dzienne ujrzał na salonie motoryzacyjnym we Frankfurcie w 1996 roku. Były to czasy, w których nikt jeszcze poważnie nie myślał o autach typu SUV, a samochody pokroju ML-a dopiero raczkowały. Co ciekawe niemalże od samego początku uterenowiony Mercedes dostępny był także w pełnokrwistej wersji AMG. Przez blisko 20 lat produkcji praktyczny niemiecki SUV doczekał się trzech generacji (wszystkie dostępne były zarówno z oszczędnymi dieslami jak i w wersji AMG). Najnowsze wcielenie wielozadaniowego "niemca" dostępne jest od roku 2015 i zupełnie nową nazwą zamyka rozdział zwany klasą M.

Wygładzanie zmarszczek

Ostatnia klasa M zadebiutowała w 2011 roku. Po około 4 latach nastała pora na przeprowadzenie liftingu. Pomimo tego, że oznaczenie GLE sugeruje, że mamy do czynienia z zupełnie nowym modelem Mercedesa, twarde fakty są nieco inne. GLE to klasa M po modernizacji - dość gruntownej modernizacji. Auto w dalszym ciągu, jak na SUV-a z gwiazdą na masce przystało prezentuje się imponująco. Samochody tego bardzo popularnego segmentu nigdy nie zachwycały designem i sztuczkami stylistycznymi. Ich rola była nieco inna. Najważniejszym zadaniem było robienie dużego wrażenia na wszystkich wokoło. Ekskluzywny SUV stał się niejako wizytówką właściciela. Właściciela, który ma bardzo gruby portfel i nie waha się go używać. Czy Mercedes GLE spełnia się w roli auta demonstrującego status społeczny? Bez wątpienia tak.

Sprawdź: TEST Mercedes-AMG GT S 4.0 V8 510 KM: czarny charakter

Jego długie na 4819 mm oraz wysokie na 1796 mm nadwozie robi wrażenie. Duże logo niemieckiej marki widoczne na przednim grillu dodaje kilka punktów w kategorii szpanu, a w pełni LED-owe światła tylne wyglądają kusząco po zmroku. Czym od strony stylistyki zewnętrznej nowy Mercedes GLE różni się od swojego poprzednika klasy M? Wyraźnie zauważalnych zmian jest niewiele, a całe auto zostało zaprojektowane zgodnie z wcześniejszym stylistycznym trendem Mercedesa stawiającym na kąty proste i ostre kanty. Delikatne odświeżenie nadwozia widać po opcjonalnym pakiecie AMG, który oferuje m. in. przemodelowany przedni zderzak z rozdmuchanymi atrapami wlotów powietrza. Zmieniono także przednie oraz tylne światła i wygładzono zmarszczki widoczne tylko w folderach prasowych.

Nowocześnie i przepastnie

Wyraźnych zmian we wnętrzu także nie ma zbyt wiele z wyjątkiem dwóch zupełnie nowych elementów umiejscowionych na konsoli i tunelu środkowym. Wbudowany w deskę rozdzielczą i dobrze komponujący się z całością wyświetlacz systemu multimedialnego wraz z unicestwieniem klasy M także odszedł w niepamięć. W jego miejscu pojawił się zupełnie nowy ekran przypominający tablet. Tablet, który nie chowa się w czeluściach deski rozdzielczej będąc cały czas na pierwszym planie. Takie rozwiązanie jest wyraźną kontynuacją panującego trendu, ale od strony estetyki budzi spore kontrowersje. Tym bardziej, że umiejscowiona tuż pod nim "klawiatura" mocno ugina się pod wpływem upływającego czasu.

Przeczytaj też: TEST Mercedes-Benz C300h: gwiazda w hybrydzie

Drugim nowym elementem wnętrza Mercedesa GLE jest dotykowy gładzik ulokowany na tunelu środkowym pomiędzy fotelami. Jego działanie jest intuicyjne, wygląd efektowny, ale operowanie tradycyjnym pokrętłem systemu Command ostatecznie jest wygodniejszym rozwiązaniem. Ogólnie obsługa całego systemu info-rozrywki z trzypoziomowym menu nie stwarza problemów, ale wymaga nieco wprawy. Przynajmniej na samym początku użytkowania auta.

Zerkając na kabinę GLE nieco szerszym okiem na usta cisną się dwa słowa – przepastność i nowoczesność. Ogrom miejsca wokoło potrafi rozpieścić, a ogólny projekt pulpitu oraz zastosowane materiały wykończeniowe prezentują się nowocześnie i dostojnie. Jedyne "ale" tyczy się drewnopodobnego tworzywa jakim wykończony był akurat testowany egzemplarz. Co prawda jego spasowanie zasługuje na najwyższe słowa uznania, ale wyczuwalna sztuczność rodzi mieszane uczucia. Poza tym aspektem jakość wykończenia prezentowanego Mercedesa stoi na bardzo wysokim poziomie. Jeśli ktoś lubuje się w prawdziwym drewnie, to takie aplikacje też można zamówić.

Sprawdź: TEST Mercedes Klasy C Kombi: luksus w powiększonym wydaniu

Biorąc na tapetę właściwości użytkowe auta również nie będziemy zawiedzeni. Jak już wspomniałem miejsca w środku jest mnóstwo. Ta uwaga tyczy się zarówno przednich obszernych podgrzewanych i wentylowanych foteli jak i wygodnej tylnej kanapy z regulowanym kątem pochylenia oparcia. Rozmiary zewnętrze auta przekładają się doskonale na przestrzeń wnętrza oraz bagażnik. Pojemność wynosząca 690 litrów jest swego rodzaju wstępem. Wstępem do gigantycznego wręcz kufra jaki uzyskamy po złożeniu dzielonej tylnej kanapy. W taki sposób zyskujemy nie tylko idealnie płaską podłogę, ale także wolną przestrzeń do zagospodarowania zdolną pomieścić 2010 litrów bagażu! Jedynie wysoki próg załadunkowy (co nie jest niczym zaskakującym w dużych SUV-ach) utrudnia pakowanie większych i cięższych przedmiotów.

Optimum

Wraz ze zmianą nazewnictwa swoich modeli niemieccy specjaliści z Mercedesa postanowili nieco uprościć i zunifikować oznaczenia jednostek napędowych. Wskazujące na wysokoprężne serce określenie Bluetec zostało zastąpione jedną literką – d. D jak diesel. Pod maską testowanego egzemplarza pracował motor oznaczony kodem 350d czyli najmocniejszy silnik wysokoprężny w ofercie. Ma on 3 litry pojemności (nie 3,5 co sugeruje oznaczenie) oraz sześć cylindrów ułożonych w kształcie litery V. Maksymalna moc wynosi 258 KM natomiast maksymalny moment obrotowy to niedźwiedzie 620 Nm dostępne już od 1600 obrotów na minutę. Po kilku dniach spędzonych w obecności Mercedesa GLE 350d bez zawahania stwierdzam, że jest to optymalna jednostka napędowa dla tego samochodu. 7,1 sekundy niezbędne do osiągnięcia pierwszych 100 km/h jest wartością bardzo dobrą. Bardzo dobrą jak na kioskową opływowość auta oraz masę własną równą 2100 kg. Również średni apetyt na paliwo nie budzi większych zastrzeżeń biorąc pod uwagę gabaryt oraz osiągi samochodu. W cyklu mieszanym udało mi się osiągnąć wynik na poziomie 10,5 l/100 km jednak prawdziwą duszę abstynenta GLE 350d potrafi pokazać w trasie. 7 l/100 km podczas jazdy drogami szybkiego ruchu to świetny wynik. Świetny dzięki standardowej 9-stopniowej przekładni automatycznej. O niej jednak nieco później.

Wejdź: TEST Mercedes-Benz CLS 350: bardzo efektowna gwiazda

Oddzielną kwestią są wrażenia z jazdy opisywanym samochodem. Wraz z otwarciem drzwi, usadowieniem się na lewym fotelu oraz odpaleniem silnika SUV Mercedesa przenosi nas w inny świat. Swój świat. Świat ciszy, spokoju i komfortu. Pracująca na niskich obrotach jednostka napędowa jest praktycznie niesłyszalna w kabinie. Dopiero przy wyższych wartościach obrotowych do uszu kierowcy i pasażerów dociera cichy szmer 6 wysokoprężnych cylindrów, Wyciszenie auta stoi na wzorowym poziomie. Podobnie jak komfort jaki jest w stanie zapewnić opcjonalne (9654 zł) pneumatyczne zawieszenie. W trybie Comfort GLE wręcz płynie po drodze. Mniejsze nierówności są praktycznie nie odczuwalne w kabinie, a duże koła w rozmiarze 265/45/R20 oraz rozbudowany "zawias" biorą całą czarną robotę na siebie.

Wysoce komfortowo

Długie trasy za kierownicą GLE to czysta przyjemność. Nawet przy autostradowych prędkościach w aucie jest tak cicho i komfortowo, że... aż nudno. Swoje przysłowiowe trzy grosze do takiego stanu rzeczy dorzuca wspomniana automatyczna skrzynia biegów. Przy spokojnej jeździe każde kolejne przełożenie wrzucone jest jeszcze przed osiągnięciem 2000 obrotów na minutę. Wszystko odbywa się płynnie i bez wyczuwalnej zwłoki. Wisienką na torcie jest ostatnie czyli 9 przełożenie. Jest to typowy autostradowy nadbieg. Nadbieg, którego nie da się wrzucić poniżej prędkości ok. 130 km/h, a gdy już z taką prędkością zaczniemy się poruszać wskazówka obrotomierza wygodnie ulokuje się w okolicach wartości równej 1500 obrotów na minutę.

Zobacz: TEST Mercedes-Benz G500: ostatni prawdziwy twardziel

Komfortowa natura Mercedesa GLE jest zdecydowanie dominująca. Dominująca, ale nie jedyna. Korzystając z systemu Dynamic Select można samemu decydować o charakterze auta. Przestawiając niewielkie pokrętło w pozycje Sport, GLE wyraźnie przysiada, zawieszenie się utwardza, a reakcje pedału gazu oraz skrzyni biegów zauważalnie się wyostrzają. W takim ustawieniu GLE zapomina o komforcie i ubiera szaty sportowca. Oczywiście fizyki nie da się oszukać i zapaśnik sumo nigdy nie będzie miał sprawności Usaina Bolta, ale osoby chcące poczuć nieco więcej adrenaliny za kierownicą prezentowanego auta nie będą zawiedzione. Oprócz trybu sportowego i komfortowego do dyspozycji kierowcy są jeszcze tryb na śliską i mało przyczepną nawierzchnię, tryb indywidualny oraz tryb Offroad. W ostatnim z nich prześwit auta wzrasta do 285 mm, pozwalając na brodzenie w wodzie o głębokości do 600 mm. Zmienia się również charakterystyka pracy stałego napędu 4Matic. Niezmienne i nadal aktualne pozostaje natomiast jedno pytanie. Czy ktokolwiek tak luksusowym, nowym i drogim SUV-em zapuszczałby się w trudniejszy teren?

Cena i podsumowanie

Ceny Mercedesa GLE zaczynają się od 274 500 zł za wersję 250d z napędem na jedną oś. Napęd 4Matic wymaga dopłaty 5000 zł i jest opcjonalny tylko do najsłabszej odmiany silnikowej. W każdej innej wersji 4x4 oferowane jest w standardzie. Chęć posiadania mocniejszego i większego diesla wiąże się z wydatkiem 291 500 zł, a cennikową skalę zamyka wersja 63 AMG S wyceniona na bagatela 593 500 zł. Tanio nie jest, ale tanio być nie może. Wysoka cena przekłada się na większą ekskluzywność oraz efektowność, a właśnie te cechy są bardzo ważne w przypadku dużych SUV-ów. Dodatkowo, wspomniane wyżej kwoty są dopiero początkiem zabawy. Liczne opcje wyposażenia dodatkowego potrafią znacząco wzbogacić dany egzemplarz, ale także równie znacząco odbić się na stanie konta bankowego potencjalnego właściciela.

Kliknij: TEST Mercedes-Benz Klasy E 350 BlueTec: na bogato i z klasą

Mercedes-Benz GLE 350d to jedno z tych aut, w których trudno jest się wyraźnie do czegoś przyczepić. Być może jest mało poręczny w mieście i kosztuje równowartość nowego mieszkania, ale osoby, które stać na ten samochód zupełnie nie przejmują się takimi w ich mniemaniu "błahostkami". Mercedes-Benz GLE 350d zachwyca komfortem podróży, zadowala osiągami oraz rozpieszcza ilością wolnej przestrzeni wewnątrz. GLE jest dokładnie taki jaki być powinien. To typowy modny i dostojny duży SUV.

.
Mercedes-Benz GLE 350d - dane techniczne
.

SILNIK V6 Turbodiesel
Ustawienie wzdłużniee
Rozrząd DOHC 24V
Paliwo olej napędowy
Pojemność 2987 cm3
Moc maksymalna 190 kW/ 258 KM przy 3400 obr./min
Maks mom. obrotowy 620 Nm przy 1600-1800 obr./min
Prędkość maksymalna
225 km/h
Przyspieszenie 0-100km/h 7,1 s
Skrzynia biegów automatyczna 9-stopniowa
Napęd 4x4 (4Matic)
Zbiornik paliwa 93 l
Katalogowe zużycie paliwa (miasto/trasa/średnie) 7,3 l/ 6,2 l/ 6,6 l
Emisja CO2
179 g/km
Długość 4819 mm
Szerokość
1935 mm
Wysokość 1796 mm
Rozstaw osi
2915 mm
Masa własna
2100 kg
Pojemność bagażnika
690-2010 l
Hamulce przód
tarczowe, wentylowane
Hamulce tył
tarczowe, wentylowane
Zawieszenie przód
pneumatyczne
Zawieszenie tył
pneumatyczne
Opony 265/45 R20

Polub SuperAuto24.pl na Facebooku


Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki