TEST SsangYong Korando 2.0 4WD Sapphire: biały kruk

2015-12-23 3:30

W dzisiejszych czasach prym sprzedażowy w Europie wiodą marki niemieckie i japońskie oraz zasilana niemieckim kapitałem znana wszem i wobec czeska marka z indiańskim pióropuszem w logotypie. W pierwszej dziesiątce rankingów załapują się jeszcze Francuzi i Koreańczycy, ale wśród tych drugich próżno szukać takiej firmy jak SsangYong. To dlatego, że produkty tej marki wciąż traktowane są jako dość egzotyczne, i mimo rozwijającej się oferty, przebicie się do czołówki to na razie sfera marzeń.

Obecne trendy w świecie motoryzacji są jasne i przejrzyste. Klienci oczekują od producentów samochodów, które będą łączyć w jednym nadwoziu kilka cech. Dlatego też powstał segment SUV-ów, a w jego szeregach swoje miejsce znaleźć stara się SsangYong. W portfolio koreańskiego producenta jest parę podwyższonych modeli o różnej wielkości, a jeden z nich nazywa się Korando.

Przeczytaj: TEST SsangYong Tivoli 1.6 2WD 6AT: dogonić Europę

Światowa historia Korando zaczęła się w 1983 roku, kiedy to zaprezentowana została pierwsza generacja. Pojazd oparty został o Jeepa CJ-7, którego pod względem wizualnym nawet nieco przypominał. W 1988 roku auto trafiło do sprzedaży w Europie, a w 1997 pokazano jego drugą generację. Pojazd ten zdecydowanie odznaczał się walorami terenowymi i zaliczył nawet swój polski epizod. Korando było bowiem produkowane w Polsce między 1998, a 2000 rokiem pod nazwą Daewoo Korando. Cała operacja zamknęła się w kilkuset wytworzonych egzemplarzach i na tym zakończył się polski akcent. III generacja miała swoją premierę pod koniec 2010 roku. Po dwóch latach zaaplikowano modelowi Korando facelifting i takie właśnie auto dziś można kupić w salonie.

Trochę staroświecki

W stylistyce SsangYonga trudno obecnie odnaleźć nowoczesne linie. Całość nie porywa, ale wcale też nie trąci brakiem stylu. W przednim pasie dominują dwie potężne lampy ze zintegrowanymi kierunkowskazami i diodami LED jako światłami dziennymi. Na środku grilla umieszono duży znaczek, a poniżej głównych lamp znajdziemy okrągłe światła przeciwmgielne. Wszystko to ubrano w zgrabny pas przedni. Boczna linia auta jest prosta, chociaż 18-calowe koła w potężnych nadkolach wydają się niewielkie. W tylnych szybach umieszczono folie przyciemniające, a na dachu chromowane relingi. Delikatne przetłoczenia próbują nadać dynamiki.

Zobacz też: SsangYong Korando po nowej modernizacji

Tylna część Korando to przede wszystkim mała szyba, która ogranicza widoczność do tyłu. W opcji znajdziemy kamerę cofania, co skutecznie ułatwia manewry na parkingu, albo czujniki cofania potrafiące ochronić nadwozie przez zarysowaniami. Dwie duże lampy nawiązujące designem do tych przednich, przedzielono klapą bagażnika z chromowaną listwą. Poniżej w dużym zderzaku usytuowan dwie dobrze wyglądające chromowane końcówki układu wydechowego. Tak wyglądająca całość mierzy  4410 mm długości, 1830 mm szerokości i 1710 mm wysokości. Odległość między osiami wynosi 2650 mm, a gotowe do jazdy auto waży 1672 kg. Wymiary te zapowiadają dość obszerne wnętrze, które w bezpośredniej styczności okazuje się nieco nowocześniejsze od tego, co prezentuje sobą Korando na zewnątrz.

Rewia azjatyckości

Zaprojektowana w oryginalnym stylu deska rozdzielcza i konsola środkowa, już na pierwszy rzut oka zdradzają azjatyckie pochodzenie. Przed osobą kierowcy znajdują się dwa pokaźne zegary prędkościomierza i obrotomierza, które bardzo podobne są do tych stosowanych w kilku modelach Hyundaia, ale już z zupełnie innym sposobem podświetlenia. Niestety próżno szukać urozmaiconego wyświetlacza komputera pokładowego, ponieważ jedynym dostępnym jest prosty cyfrowy ekranik. Kierownica dobrze leży w dłoniach, ale już nieco inaczej jak w projektach znanych z Europy zamocowano dźwigienki kierunkowskazów i wycieraczek, umieszczone za kierownicą (trzeba jakoś mocniej wyciągnąć palce, aby je dosięgnąć). W testowanym egzemplarzu nie zapomniano o skórzanym obiciu i kilku przyciskach multifunkcyjnych, co potrafi poprawić obsługę, która w ogólnym rozrachunku wypada poprawnie. Niestety w czasie gdy światowa czołówka ściga się na wielkość i mnogość funkcji swoich systemów, w SsangYongu zastosowano proste radio z kilkoma przyciskami.

Sprawdź: SsangYong Rodius po liftingu 2016: nowy diesel i emisja Euro 6

Niestety po otwarciu drzwi podróżnych wita szare wnętrze. W opcji można wybrać inne kolory tapicerki niż ciemna, ale akurat w modelu testowanych fotele oraz tylna kanapa zostały obite czarną skórą. Co ciekawe przednie fotele oraz skrajne siedzenia tylnego przedziału wyposażono w maty grzewcze, co nie jest typowe w wyposażeniu aut tego segmentu. Siedzi się na nich wygodnie i ciało się nie męczy podczas dłuższych podróży. W przypadku kiedy jedzie się szybciej w łukach narzekać można sobie dobie dopiero na słabe trzymanie boczne.

Możliwości transportowe są zdecydowanym plusem Korando. Przy pełnej liczbie pasażerów do dyspozycji jest 500 litrów przestrzeni załadunkowej. Dodatkowo łatwo ją powiększyć przez złożenie tylnego rzędu siedzeń. Taka operacja powoduje zwiększenie bagażnika do 1550 l. W razie potrzeby zabrania sporej ilości rzeczy i jednocześnie doborowego towarzystwa, w wyprawie pomocne okażą się relingi dachowe, które w łatwy sposób pozwolą na zamontowanie belek i przenośnego boksu.

Porządne 2-litry

W polskiej ofercie SsangYonga w modelu Korando znajdziemy trzy jednostki napędowe. Downsizing nie dopadł jeszcze tego samochodu, dzięki czemu między przednimi kołami ulokowano albo benzyniaka (2.0 149 KM), albo jednego z dwóch diesli (2.0 149 KM lub 2.0 175 KM). W porównaniu do konkurencji to dość skromny wybór, jednak całe szczęście nie został on ograniczony do tylko jednej możliwości.

Odwiedź: SsangYong Tivoli 1.6 2WD: nowicjusz w klasie

Do testu otrzymaliśmy auto ze słabszym motorem wysokoprężnym, w którym moc przekazywana była na wszystkie koła poprzez 6-biegową skrzynię manualną. Napęd elektronicznie dołączanych tylnych kół zapewnia pewniejsze ruszenie z miejsca i potrafi się przydać na śliskiej nawierzchni. Da się nawet zblokować ustawienie 4WD, które działa do prędkości 40 km/h. I choć w teren Korando się nie nadaje, to pod szutrową górkę z pewnością dzięki takiej możliwości łatwiej będzie wjechać na przykład z przyczepą.

Moc 149 KM i 320 Nm momentu obrotowego są wartościami zapewniającymi niezłą dynamikę podczas jazdy. Co prawda można zapomnieć w tak skonfigurowanym SsangYongu o potężnym wgniataniu w fotel w trakcie przyspieszania, ale sposób nabierania prędkości jest wystarczający. Korando nie wlecze się i odczuwalnie reaguje na mocniejsze wciśnięcie pedału przyspieszenia, co jest zdecydowanym plusem. Ważne jednak, żeby robić to na dość prostych odcinkach dróg, bo dynamiczne poruszanie w zakrętach nie są dobrze odbierane. Nagłe zmiany kierunku jazdy potrafią wywołać nieprzyjemne kołysanie nadwozia. Spowodowane jest to dość miękkim i komfortowym zestrojeniem zawieszenia.

Wygodnicki

Do zakresu hałasu pracy podwozia nie można się przyczepić – do kabiny nie przedostają się niepowołane stuki czy drgania. Miękkie zawieszenie odbija się dodatkowo nieprzyjemnym uczuciem w momencie awaryjnego hamowania, ponieważ przód Korando lubi zanurkować, co potrafi powodować konsternację u kierowcy. Sam układ kierowniczy jest zaledwie poprawny. Wspomaganie manewrowania kierownicą jest odczuwalnie za mocne przez co wiedza o tym co się dzieje z przednimi kołami jest poważnie zatuszowana.

Czytaj też: TEST nowa Honda HR-V 1.6 i-DTEC: wyczekana reaktywacja

Słowo jeszcze o apetycie na paliwo. Testowane Korando wyposażone w wysokoprężną jednostkę o pojemności 2-litrów potrafi spalić przyzwoite ilości oleju napędowego. Producent deklaruje, że w mieście, w trasie i celu mieszanym Korando wypije odpowiednio 7,6 l/100 km, 5,4 l/100 km i 6,2 l/100 km. W rzeczywistości silnik okazuje się bardziej łapczywy, ale nie aż tak drastycznie. W warszawskich korkach komputer pokładowy wskazał spalanie rzędu 8,9 l/100 km, w trasie udało się obniżyć je do 7,4 l/100 km, a w cyklu mieszanym wynik wyszedł 8,1 l/100 km. Dane te są raczej typowe dla SUV-ów podobnej wielkości, wyposażonych w 2-litrowe diesle.

Cena i podsumowanie

Czy warto? Gdyby należało zdefiniować SsangYonga Korando w jednym słowie, wypadałoby użyć określenia "poprawny". Na tle innej konkurencji z Azji i Europy, przedstawiony koreańczyk wypada blado. Co prawda na liście wyposażenia opcjonalnego znajdziemy takie dodatki jak kamerę cofania czy system multimedialny, ale znacznie bardziej rozpoznawalni rywale oferują więcej. Zdecydowanie więcej za to kosztują, dlatego cena to jeden z największych atutów przemawiających za Korando, jeśli szuka się pojemnego i wygodnego auta.

Kliknij: TEST Suzuki Vitara vs. Nissan Qashqai: kompakty na szczudłach

Kwestie finansowe uznać wypada za plusy, ponieważ by wyjechać z salonu nowym SsangYongiem Korando, trzeba przygotować minimum 68 800 zł. Za tę kwotę sprzedawane jest duże i pojemne auto z benzynowym silnikiem o mocy 149 KM i podstawowym pakietem wyposażeniowym Crystal. Ceny diesli zaczynają się od 72 000 zł. Testowany egzemplarz to najwyższa odmiana Sapphire, co winduje rachunek do 87 700 zł.

Koreański SsangYong zachęcony europejskimi sukcesami marek Kia i Hyundai, próbuje odnaleźć własną szansę na zaistnienie. Pojazdy tej firmy na naszych drogach przybywają jednak dość nieśmiało. Brak popularności wynika ze słabej rozpoznawalności marki i niewielkiej sieci dealerskiej, a to przekłada się na fakt, że ze spotkaniem Korando na jezdni jest trochę jak z zobaczeniem białego kruka.

.
SsangYong Korando 2.0 4WD - dane techniczne
.

SILNIK R4 16V
Paliwo olej napędowy
Pojemność 1998 cm3
Moc maksymalna 149 KM/ przy 4000 obr./min.
Maks mom. obrotowy 360 Nm/ przy 1500-2800 obr./min.
Prędkość maksymalna
180 km/h
Przyspieszenie 0-100km/h brak danych
Skrzynia biegów manualna/ 6 biegów
Napęd 4WD (na cztery koła)
Zbiornik paliwa 57 l
Katalogowe zużycie paliwa (miasto/ trasa/ średnie) 7,6/ 5,4/ 6,2
poziom emisji CO2
157 g/km
Długość 4410 mm
Szerokość 1830 mm
Wysokość 1710 mm
Rozstaw osi
2650 mm
Masa własna
1727 kg
Masa dopuszczalna całkowita
2180 kg
Pojemność bagażnika
423 l
Hamulce przód/ tył tarczowe wentylowane/ tarczowe
Zawieszenie przód
kolumny McPhersona
Zawieszenie tył
wielowahaczowe
Opony przód i tył (w testowym modelu)
225/55 R18

Polub SuperAuto24.pl na Facebooku


Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki