TEST Suzuki Ignis 1.2 DualJet AllGrip 4WD Elegance: miks stylów i gatunków

2017-04-18 4:30

Zwarty, zwinny, zwrotny, ale i pakowny oraz przestronny. Dokładnie taki powinien być kandydat na idealne auto segmentu A. Napęd 4x4? W przypadku małych miejskich wozidełek brzmi jak fanaberia. Japońskie Suzuki stara się jednak pokazać, że niewielki samochód w połączeniu z napędem wszystkich czterech kół oraz olbrzymią dawką indywidualizmu może być bardzo ciekawą opcją.

Dla wszystkich fanów czterech kółek nazwa Ignis brzmi bardzo znajomo. Pierwsze Suzuki ochrzczone właśnie takim "nazwiskiem" wyjechało na drogi w 2000 roku i było nietuzinkowym autem segmentu B o pudełkowatych kształtach. Wyróżnikiem samochodu na tle szerokiej konkurencji był opcjonalny napęd na cztery koła. Pierwszy Ignis doczekał się także swojej rajdowej odmiany dzielnie walczącej na OS-ach całego świata. W 2008 roku słuch po Ignisie zaginął, a Japończycy skupili się na bardziej szablonowych produktach (Celerio, Swift, Baleno) mających na celu podbój miejskich segmentów.

Przeczytaj: TEST Suzuki Swift 1.0 BoosterJet 6AT: zwinne i charakterne

Po 8 latach przerwy model Ignis z hukiem powraca do oferty Suzuki. W przeciwieństwie do swojego poprzednika naturalnym obszarem żerowania nowego modelu jest najmniejszy segment A. Jednak już pierwszy kontakt z miejskim Suzuki jednoznacznie daje do zrozumienia, że prezentowany samochód chce dość mocno wybijać się ponad swoich sztampowych konkurentów.

Mały crossover?

Czasy, w których miejskie auta były typowymi pudełkami na kołach już dawno minęły. Producenci motoryzacyjni nawet do swoich najmniejszych produktów starają się dodawać solidną porcję indywidualizmu. Indywidualizmu, którym testowany samochód wypchany jest po sam dach.

Pomimo tego, że najnowszy Igtnis jest duchowym następcą nieprodukowanego od ponad 8 lat modelu o tej samej nazwie, na jego nadwoziu można dostrzec nawiązania do zupełnie innego produktu Suzuki. Charakterystyczne słupki C z niemniej charakterystycznymi przetłoczeniami są nawiązaniem do produkowanego w latach 70-tych modelu Cervo Coupe. Również cały pas przedni przywodzi na myśl rysy tego niesfornego usportowionego malucha. Reszta to już zupełnie nowa inwencja twórcza japońskich speców od stylistyki. Inwencja, która dała bardzo pozytywny i przykuwający wzrok efekt.

TEST SsangYong Tivoli vs. Suzuki Vitara S: dalekowschodni pojedynek

Nowy Ignis z każdej strony prezentuje się... sympatycznie. Gdyby samochodom nadawać cechy ludzkie, prezentowane auto mogłoby być dobrym przykładem uśmiechniętego wesołka, który właśnie skończył lekcje. Oczywiście niemały wpływ na taki odbiór auta ma konfiguracja kolorystyczna danego egzemplarza. Pomarańczowy kolor lakieru w połączeniu z czarnymi felgami oraz czarnymi akcentami nadwozia nie pozwala ginąć w tłumie.

Od strony stylistycznej w oczy rzuca się jeszcze jedna rzecz – nieco podwyższony prześwit (18 cm) oraz pudełkowata i bardzo zwarta bryła nadwozia przypominająca modne crossovery.

Wesołek

Jeśli patrząc w stronę opisywanego auta choć raz się uśmiechnęliście, ów uśmiech nie zniknie z Waszej twarzy również po zajęciu miejsca wewnątrz. Oczywiście jak to w segmencie A bywa wszystkie plastiki są twarde w dotyku, ale zarówno zastosowana kolorystyka jak i ogólny pomysł na rysunek wnętrza nadają Ignisowi sporo kolorytu. Czarna tapicerka foteli oraz obicia boczków drzwi i konsoli centralnej w idealnych proporcjach mieszają się z jasnymi oraz pomarańczowymi wstawkami nawiązującymi do koloru nadwozia. Wspomniałem, że absolutnie wszystkie plastiki są twarde. Twarde, ale dobrze spasowane i nie wywołujące nieprzyjemnych odgłosów nawet podczas jazdy po nierównościach.

Sprawdź: TEST Suzuki SX4 S-Cross 1.4 Boosterjet: nowy stary crossover

Oddzielną kwestią jest poziom i łatwość obsługi. Clou całego systemu multimedialnego sygnowanego logo Kenwooda stanowi dotykowy ekran przypominający tablet. Jego menu jest czytelne i miłe dla oka, a obsługa nie wymaga studiowania wielostronicowej instrukcji. Jedynie fizyczne przyciski służące do wywoływania poszczególnych opcji są tak mikroskopijnych rozmiarów, że trafienie w nie podczas jazdy jest karkołomnym zadaniem.


W przeważającej części przypadków obsłudze klimatyzacji nie poświęcam zbyt wiele uwagi. Pomijając niezbyt praktyczne rozwiązania sterowania temperaturą i nawiewami poprzez ekran dotykowy, w obsłudze popularnej klimy nie ma żadnej filozofii. Tak samo jest w Ignisie, w którym klimatyzację obsługuje się intuicyjnie, ale sam jej panel został tak fantazyjnie zaprojektowany, że przypomina rekwizyt z planu Gwiezdnych Wojen.

Dowiedz się: Ford, Toyota, Suzuki, Mazda i PSA łączą mobilne siły

Pozostając w temacie rekwizytów oraz gadżetów warto wspomnieć, że nowe małe dziecko Suzuki może być sowicie (jak na segment A) wyposażone. Oprócz wspomnianej klimatyzacji automatycznej (jednostrefowej) oraz systemu multimedialnego Kenwooda na pokładzie mogą znaleźć się takie "wspomagacze" jak podgrzewane przednie fotele, nawigacja, aktywny asystent pasa ruchu, radar informujący o zbyt szybkim zbliżaniu się do poprzedzającego pojazdu, czujnik zmierzchu oraz światła w technologii Full LED.

Praktycznie

Od strony przestronności wnętrza Ignis także ma sporo do zaoferowania. Przednie fotele są obszerne, wygodne i... bardzo miękkie. Podobne cechy charakteryzują także tylną kanapę. Kanapę składającą się z dwóch niezależnych foteli, które w zależności od potrzeb można przesuwać wzdłuż powiększając (kosztem miejsca na nogi w drugim rzędzie) lub pomniejszając bagażnik.

Zobacz: TEST Suzuki Ignis 1.2 DualJet: mały ciałem, wielki duchem

Biorąc na tapetę bagażnik, jego pojemność zależna jest od rodzaju napędu w jaki będzie wyposażony Ignis. Standardowa odmiana przednionapędowa posiada kufer o rozsądnych wymiarach mogący pomieścić 260 litrów. Zastosowanie napędu AWD negatywnie wpływa na przestrzeń bagażową, która w takim wariancie kurczy się do niezbyt imponujących 204 litrów.

W drogę

W przypadku silników dostępnych do nowego Ignisa Suzuki nie pozostawia klientom praktycznie żadnego wyboru. Dostępny jest tylko jeden silnik o pojemności 1.2 litra oraz mocy 90 KM (dodatkowo można zdecydować się na tak zwaną miękką hybrydę SVHS). Do wyboru są dwa rodzaje przekładni – 5-biegowy manual lub automat AGS o takiej samej liczbie przełożeń. Wersja ALLGRIP z napędem na cztery koła łączona jest tylko ze skrzynią manualną i właśnie taki wariant trafił do naszego testu.

Zobacz też: TEST Suzuki Celerio 1.0 Premium: dwa w jednym

Pierwsze wrażenie po pokonaniu kilku kilometrów uwidacznia dwie wyraźne cechy Ignisa – dynamiczną naturę oraz zadziorny charakter. Nie wyglądająca zbyt imponująca na papierze moc 90 KM musi sobie radzić z autem ważącym niespełna 900 kg, co w praktyce przekłada się na dobrą dynamikę. Co prawda katalogowe 11,9 s niezbędne do osiągnięcia 100 km/h wrażenia nie robią, ale subiektywne odczucia sugerują, że auto jest sporo szybsze. Warto także zwrócić uwagę, że wspomniana jednostka napędowa posiada 4 cylindry, a co za tym idzie jej dźwięk jest miły dla ucha i bardzo daleki od odgłosów generowanych przez 3-cylindrowe "sokowirówki". Dodatkowo spalanie nie jest nocnym koszmarem, a uzyskanie średniego wyniku poniżej 6 l/100 km jest czymś oczywistym (w całym teście samochód zadowolił się 5,7 l/100 km).


Niewielkie rozmiary, dobra widoczność oraz "bojowa" pozycja za kierownicą potrafią kusić do dynamicznej jazdy. Co ciekawe nawet podwyższony prześwit nie sprawia, że auto podpiera się lusterkami w zakrętach, chociaż zawieszenie zestrojono bardzo miękko. Na pochwałę zasługuję także praca skrzyni biegów. Drogi prowadzenia są krótkie, a każde przełożenie wchodzi pewnie bez najmniejszego zająknięcia. Niestety osoby odpowiedzialne za kalibracje układu kierowniczego chyba nie do końca dogadały się z resztą inżynierów. Co prawda wspomaganie nie jest przesadnie silne, ale nie idzie to zupełnie w parze z precyzją. Układ kierowniczy jest gumowy i nie sprzyja dynamicznej jeździe po zakrętach. Taka kalibracja nie przeszkadza natomiast podczas jazdy w terenie, a z tą nowy Ignis także radzi sobie nieźle. Samo Suzuki nazywa nawet ten model ultra kompaktowym SUV-em.

Odwiedź: Suzuki prezentuje nowy motocykl na prawo jazdy kategorii B

Warto podkreślić, że prezentowane auto nie jest następcą kultowego Jimny. Co prawda oba te samochody mają zbliżone kształty i posiadają napęd na cztery koła, ale ta druga przypadłość jest realizowana w zupełnie inny sposób. System ALLGRIP dostępny w Ignisie oparty jest na sprzęgle wiskotycznym. W chwili uślizgu kół przedniej osi w sposób automatyczny zostaje dołączony napęd tylny. Takie rozwiązanie być może nie pozwoli na wygranie rajdu przeprawowego, ale na pewno wspomoże jazdę po nieutwardzonej i grząskiej nawierzchni. Niewątpliwym plusem są także wspominany na początku 18-centymetrowy prześwit oraz niewielkie zwisy. Dodatkowo napęd 4WD sprawi, że podczas startu spod świateł na mokrym asfalcie zostawicie w tyle wiele mocniejszych przednionapędowych aut.

Podsumowanie i cena

Ceny nowego Ignisa zaczynają się od 49 900 zł. Na tle typowej konkurencji segmentu A jest to bardzo wysoka cena startowa (Volkswagen up!, Fiat Panda, Citroen C1 i spółka startują od kwot o około 15 000 zł niższych). Ignisowi zdecydowanie bliżej jednak do propozycji pokroju Volkswagena cross up! (od 54 390 zł) oraz Opla Adama Rocks (od 61 600 zł), na tle których cena Suzuki wygląda już zdecydowanie lepiej. Biorąc na tapetę opisywaną wersję z napędem 4WD jedynym konkurentem japońskiego samochodu pozostaje Fiat Panda 4x4. Najtańszym Ignisem z napędem obu osi wyjedziemy z salonu za 61 900 zł. Natomiast najtańszy mały Fiat  AWD został wyceniony na 64 900 zł.

Przeczytaj również: TEST Suzuki Baleno 1.2 DualJet SHVS Elegance

Jak widać na tle szablonowych konkurentów segmentu A cena nowego dziecka Suzuki jest mało atrakcyjna. Jeśli jednak nieco bardziej przefiltrujemy konkurentów dopasowując ich wyposażenie oraz walory użytkowe do Ignisa okaże się, że ta sama cena momentalnie przestanie odstraszać. Takie podejście do tematu sprawia, że nowe małe Suzuki kierowane jest do świadomych osób, które stawiają przed swoim autem jasno określone cele i nie lubią zadowalać się bylejakością.

.
Suzuki Ignis - polski CENNIK
.

Silnik/Wersja Skrzynia biegów Comfort Premium Elegance
1.2 DualJet 2WD manualna, 5 biegów 49 900 zł 54 900 zł 61 900 zł
1.2 DualJet 2WD zautomatyzowana AGS - 58 900 zł -
1.2 DualJet AllGrip Auto (4WD) manualna, 5 biegów - 61 900 zł 68 900 zł
1.2 DualJet SHVS (hybryda) 2WD manualna, 5 biegów - - 68 900 zł

*Dopłata do lakieru metalicznego: 2000 zł, dopłata do nadwozia dwukolorowego: 3090 zł

.
Suzuki Ignis 1.2 DualJet AllGrip 4WD - dane techniczne
.

SILNIK R4 16V
Paliwo benzyna
Pojemność 1242 cm3
Moc maksymalna 90 KM przy 6000 obr./min.
Maks mom. obrotowy 120 Nm przy 4400 obr./min.
Prędkość maksymalna
165 km/h
Przyspieszenie 0-100km/h 11,9 s
Skrzynia biegów manualna, 5-biegowa
Napęd 4x4 AllGrip
Zbiornik paliwa 30 l
Katalogowe zużycie paliwa
(miasto/ trasa/ średnie)
5,9 l/ 4,5 l/ 5,0 l
poziom emisji CO2
114 g/km
Długość 3700 mm
Szerokość 1690 mm
Wysokość 1595 mm
Rozstaw osi
2435 mm
Masa własna
865 kg
Masa maksymalna dopuszczalna
1330 kg
Pojemność bagażnika 204 l
Hamulce przód/ tył tarcze wentylowane/bębnowe
Zawieszenie przód
Kolumny Macphersona
Zawieszenie tył
Oś sztywna z wahaczami wleczonymi
Opony przód i tył
(w testowym modelu)
175/60 R16

Bądź na bieżąco z motoryzacją. Polub nas na Facebooku


Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki