TEST Volkswagen Tiguan 2.0 TDI 4Motion DSG Sport & Style R-Line: do bólu niemiecki – WIDEO

2015-02-13 3:50

Klasa SUV-ów jest pełna aut różnej maści. W pierwszej chwili na myśl przychodzą takie samochody jak Toyota RAV4, Honda CR-V czy Nissan Qashqai. Do tego grona dosyć mocno próbuje się dobić Volkswagen ze swoim Tiguanem. Powstaje jednak pytanie, czy warto wydać prawie 150 000 zł na Tiguana z dobrym wyposażeniem? Z terenem de facto dużo nie ma wspólnego, a największymi wertepami będą dla niego raczej wysokie krawężniki i progi zwalniające, niż nieutwardzone drogi poza asfaltowymi szosami.

Już sama nazwa modelu jest zaskakująca. Tiguan powstał z połączenia nazw dwóch gatunków zwierząt: Tiger (tygrys) i Iguana (jaszczurka). Została ona wybrana w plebiscycie ogłoszonym przez koncern z Wolfsburga. Sam Tiguan został pokazany pierwszy raz podczas Salonu Samochodowego we Frankfurcie w 2007 roku. Od tego czasu pojawiło się kilka udoskonaleń i przeprowadzony został raz poważniejszy facelifting. Niemiecki koncern zdaje sobie sprawę, że auto ma swoje lata i już zapowiada premierę nowej generacji na 2016 rok. W porównaniu do konkurencji większe zmiany będą przydatne.

Toporny wygląd

Sam design auta nie jest jego mocną stroną. Sytuację próbuje ratować opcjonalny pakiet R-Line, który widocznie poprawia wygląd (taki znalazł się na testowanym egzemplarzu). Z przodu widoczne są nawiązania do Golfa VI generacji. Sam Tiguan charakteryzuje się pasem zgrabnie łączącym reflektory biksenonowe z osłoną chłodnicy. Na tej ostatniej zawitało delikatne oznaczenie wspomnianego pakietu stylistycznego. W jego skład wchodzi również usportowiony zderzak przedni z delikatną nakładką oraz zgrabnie wkomponowanymi światłami przeciwmgielnymi. Podłużna maska z dwoma delikatnymi przetłoczeniami dopełnia optycznej całości.

Kliknij też: TEST Volkswagen Scirocco 2.0 TSI DSG R-Line: trochę sportu i tradycji

Patrząc na Volkswagena Tiguana z boku widać wysoką sylwetkę auta. Tak naprawdę dopiero bliższe podejście zdradza wielkość samochodu. Mierzące 4426 mm długości nadwozie zaczyna rosnąć w oczach im bliżej stoimy. 18-calowe koła nie giną w nadkolach tworząc zgrabną całość. Aby uatrakcyjnić boczną linię na drzwiach pojawiło się delikatne przetłoczenie łączące nadkola oraz srebrna listwa przy progach. Osobiście uważam, że jednak jest to najbardziej toporna strona samochodu.

Przechodząc do tylnej części nadwozia próżno szukać ekstrawagancji. Wszystko jest proste i poukładane. Nad szybą przewidziano miejsce na zgrabny spojler, a dwie lampy wyposażone w LED-owe diody zapewniają doskonałą widzialność w nocy. Nie wiadomo tylko dlaczego zapomniano o diodach w kierunkowskazach i światłach cofania – te ostatnie umieszczono w tylnym zderzaku. Od spodu pojawił się włączony do pakietu R-Line dyfuzor oraz podwójna końcówka układu wydechowego. Wysoki próg załadunku utrudnia włożenie pakunków do bagażnika, ale o tym za chwilę.

Niemieckie wnętrze

Po zajęciu miejsca w środku nie ma szans na pomyłkę. Tu zwyczajnie od razu widać, że wsiadło się do Volkswagena, a nie żadnego innego samochodu. Mówi o tym charakter kabiny i detale. Wewnątrz testowanego Tiguana pojawiły się akcenty pakietu R-Line, dodające trochę urody. Przede wszystkim kierowca w rękach trzyma multifunkcyjną kierownicę obszytą skórą – w niektórych miejscach perforowaną i u dołu spłaszczoną. Przyciski sterowania radiem oraz komputerem pokładowym są uporządkowane – sterowanie tempomatem przeniosło się do dźwigienki kierunkowskazów. Wskaźniki są czytelne i uporządkowane a lekkie ożywienie wprowadza kolorowy wyświetlacz komputera pokładowego i zróżnicowana wielkość czcionki prędkościomierza.

Konsoleta środkowa wbrew pozorom nie wieje nudą. Porządek jest, ale w odróżnieniu do innych modeli ze znaczkiem VW w logo, zamiast prostokątnych kanałów wentylacyjnych, w Tiguanie ulokowano cztery okrągłe otwory wylotowe, plus następne przy drzwiach. To skutecznie ożywia szary środek. Duży i dotykowy wyświetlacz systemu nawigacji jest czytelny i prosty w obsłudze. Poniżej przewidziano panel sterowania układem klimatyzacji i przyciski odłączania ESP, wyłączania systemów start&stop i Park Assist oraz czujników parkowania. Poniżej zgrabna półeczka na smartfona czy portfel i przycisk uruchamiający silnik.

Wysoka pozycja

Fotele, w które wyposażone został testowany Volkswagen Tiugan pochodziły z listy wyposażenia dodatkowego. Cechują się dwukolorową tapicerką oraz emblematami pakietu R-Line na zagłówkach. Szeroki zakres regulacji oraz niezłe trzymanie boczne zapewniają bardzo dobre warunki podróży. Co ważne nie ma się wrażenia siedzenia na "krzesłach" jednak wysoki prześwit i spore możliwości regulacji powodują, że podróżni umiejscowieni są dużo wyżej nad ziemią, niż przeciętni kierowcy. Przechodząc do tylnego rzędu siedzeń mogę zapewnić, że każdy będzie czuł się tam komfortowo i wygodnie. Delikatna półeczka zamontowana na oparciach przednich foteli będzie przydatną dla młodszych pasażerów. Miejsca na nogi jest pod dostatkiem a wysoko poprowadzona linia dachu nie narazi się nikomu w kwestii miejsca nad głową – zwłaszcza, że Tiguan potrafi być wyposażony nawet w elektrycznie sterowany i otwierany dach.

Przeczytaj: TEST Volkswagen Passat Limousine B8 2.0 TDI DSG BlueMotion: król sedanów

Jak już wspominałem wcześniej minusem tylnej części jest wysoki próg załadunku. Nie pozbawia to co prawda litrażu jednak już ma znaczenie przy funkcjonalności. Sam bagażnik ma pojemność 470 l i jest bardzo foremny. Komu potrzeba można go w prosty sposób powiększyć do 1510 litrów. Pod podłogą bagażnika znajdziemy niewielkie schowki pozwalające na zachowanie porządku. Porównując przestrzeń ładunkową Tiguana do konkurencji, dane te przedstawiają się następująco: Nissan Qashqai 439 l, Honda CR-V 589 l, Mazda CX-5 503 l, Toyota RAV4 547 l. Wychodzi więc, że 470 litrów w Tiguanie to wartość na tyłach stawki.

Agregat mocotwórczy

Pod maską testowanego Tiguana pracowała wszystkim znajoma jednostka wysokoprężna z rodziny TDI. 2-litrowy motor wspomagany turbosprężarką oferuje 177 KM i 380 Nm maksymalnego momentu obrotowego. Moc przekazywana jest na cztery koła przy pomocy sprzęgła wielopłytkowego Haldex. Obok najmocniejszego diesla kupujący może zdecydować się na 4 jednostki benzynowe (1.4 TSI 122 KM, 1.4 TSI 160 KM, 2.0 TSI 180 KM i 2.0 TSI 210 KM) oraz dwie wysokoprężne (2.0 TDI 110 KM i 2.0 TDI 140 KM). Moc w egzemplarzu oddanego to testu była rozkładana równomiernie i auto przyspieszało w każdym zakresie prędkości. Pierwsze 100 km/h łatwo pojawiało się na prędkościomierzu w czasie 8,5 sekundy, a deklarowana przez producenta prędkość maksymalna to nawet 200 km/h.

Za przekazanie mocy na koła odpowiadała 7-biegowa, dwusprzęgłowa przekładnia DSG. Skrzynia cechuje się błyskawiczną reakcją oraz krótkim czasem zmiany biegów. Można nią dodatkowo sterować przy pomocy opcjonalnych łopatek umieszczonych przy kierownicy. Niezależnie od mocy z jaką wciśniemy pedał gazu skrzynia rzadko kiedy się myli i włącza właściwy bieg potrzebny do najlepszego wykorzystania dostępnej mocy.

Słabą stroną jednak jest zużycie paliwa. Producent deklaruje w mieście zużycie na poziomie 6,8 l/100 km oleju napędowego. W Warszawie trudno było obniżyć zużycie poniżej 8,5 l/100 km. Spokojna jazda w trasie pozwalała obniżyć zużycie do 7,3 l/100 km. Mocniejsze poganianie Tiguana do prędkości autostradowych podnosiło zużycie do nawet 9 l/100 km. Średnio w teście 177-konny Tiguan zużywał 8,2 l/100 km.

Jeździ jak kompakt

Jak już wspominałem wcześniej testowany Tiguan wyposażony był w opcjonalny pakiet R-Line. Obszyta skórą kierownica w czasie jazdy zapewnia bardzo dobre warunki prowadzenia, a w jej kręcenie nie trzeba wkładać dużo siły. Kiedy już mocniej wciśniemy pedał gazu nadwozie nie wychyla się w zakrętach i nie wykazuje żadnych tendencji do myszkowania. Można śmiało postawić tezę, że Volkswagen Tiguan jedzie jak po sznurku i ciężko go wyprowadzić z równowagi.

Nie przegap: TEST Volkswagen Golf VII 2.0 TDI vs. Volkswagen Golf V 1.9 TDI: (r)ewolucja?

Duża w tym zasługa zawieszenia zainstalowanego w niemieckim SUV-ie. W przedniej osi zainstalowano tradycyjne kolumny McPhersona a z tyłu bardziej komfortowy układ wielowahaczowy. Do tego doszło jeszcze usztywnienie podwozia ze wspomnianego pakietu R-Line. Dodatkowo kiedy za dużo mocy trafia na tylną oś błyskawicznie jest dołączana ta z tyłu, przez co trzeba się mocno postarać, żeby wyprowadzić auto z równowagi.

W kwestiach bezpieczeństwa Tiguan oferuje najwyższe standardy. ABS, ASR, ESP to tylko niektóre elementy w zakresie elektronicznych stróżów. 6 zainstalowanych na pokładzie poduszek powietrznych to nic nowego w tych czasach, ale co ciekawe Tiguan potrafi wykryć zmęczenie u kierowcy i zaproponować przerwę w podróży na kawę.

Cena i podsumowanie

Volkswagen przyzwyczaił nas już niestety, że za wyposażenie każe sobie słono płacić. Chcąc wyjechać z salonu nowym Volkswagenem Tiguanem trzeba liczyć się z wydaniem minimum 94 890 zł. Za tę kwotę otrzymamy samochód z benzynowym silnikiem 1.4 TSI 122 KM i 6-biegową skrzynią manualną w wersji Trend & Fun. Testowany egzemplarz figuruje z drugiej strony cennika. 141 690 zł jest wyjściową ceną Volkswagena Tiguana z 2-litrowym dieslem, napędem na cztery koła zestawem 4Motion i 7-biegowym DSG. Panoramiczny dach kosztuje ekstra 3860 zł, reflektory bi-ksenonowe 4570 zł, światła tylne LED 1640 zł, nawigacja satelitarna 8010 zł, pakiet R-Line 7920 zł, tapicerka skórzana 7800 zł. I w ten sposób dochodzimy do prawie 195 000 zł. I tutaj powstaje pytanie. Czy warto wydać blisko 200 000 zł za niedużego SUV-a spod znaku Volkswagena?

Co na to konkurencja? 150-konna Toyota RAV4 Prestige to wydatek rzędu 161 900 zł. 175-konna Mazda CX5 SkyPASSION kosztuje 154 900 zł, a 150-konne Mitsubishi Outlander Instyle wyceniono na 160 990 zł. Porównując bezpośrednio najdroższe wersje rywali, cena Volkswagena Tiguana już tak blado nie wypada. Samo auto nieźle jeździ i jest dobrze wykonane. Niestety całą frajdę skutecznie niszczy cennik, gdy zapragnie się więcej luksusu. Powstaje więc pytanie o sens ewentualnych dodatków, których ceny zaproponowane przez koncern z Wolfsburga są za wysokie. W mojej opinii jeśli już decydować się na tak drogą wersję Tiguana jak prezentowana w teście, to zdecydowanie lepiej wydać pieniądze na bardziej ekskluzywne modele. Audi Q3 czy Mercedes GLK oferują znacznie wyższy prestiż, a w serii mają sporo bajerów, za które w Volkswagenie trzeba dopłacać.

Volkswagen Tiguan 2.0 TDI DSG - dane techniczne

SILNIK R4 16V
Paliwo Olej Napędowy
Pojemność 1986 cm3
Moc maksymalna 177 KM/ przy 4200 obr./min
Maks mom. obrotowy 380 Nm/ przy 1750 obr./min
Prędkość maksymalna
200 km/h
Przyspieszenie 0-100km/h 8,5 sekundy
Skrzynia biegów automatyczna/ 7 biegów
Napęd 4x4
Zbiornik paliwa 64 l
Katalogowe zużycie paliwa (miasto/ trasa/ średnie) 6,8/ 5,6/ 6,0 l
poziom emisji CO2
159 g/km
Długość 4426 mm
Szerokość 1809 mm
Wysokość 1703 mm
Rozstaw osi
2604 mm
Masa własna
1613 kg
Ładowność 647 kg
Pojemność bagażnika
470/1510 l
Hamulce przód/ tył tarczowe went./ tarczowe went.
Zawieszenie przód
Kolumny MacPhersona
Zawieszenie tył
wielowahaczowe
Opony przód i tył (w testowym modelu)

235/50 R18

.
Polub SuperAuto24.pl na Facebooku

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki